Poniedziałek, 12 sierpnia 2013
| Uczestnicy
Kategoria Duet, Łańcuch, Personal best, Trening > 20 kmph i < 24kmph
Warszawa - Łysa Góra 594 m n.p.m
... czyli najdłuższa trasa w życiu i
pierwszy wyjazd rowerem poza mazowieckie. Już za znakiem na zdjęciu zaczęły się pierwsze hopki, które w końcu przeszły w mega wyrypy. Agrykola przy nich blednie, ogółem mazowieckie jest dla leszczy.
Wyjazd zorganizował TomliDzons. Gdyby nie on, w życiu bym tyle nie ujechał. Całą trasę pilotował jak po sznurku. Wielkie dzięki!
Zacznijmy od początku.
Pobudka o 4 rano po 3h snu, szybka szama i wyjazd na spotkanie w Powsinie z Tomkiem. Zaczęło się niepozornie. W szybkim tempie zdobyliśmy Warkę (tam też nigdy nie byłem),
a potem Radom.
Radom piękne miasto. Starówka wygląda jak warszawski Nowy Świat, muszę tam się kiedyś przejechać samemu, żeby lepiej się temu miastu przyjrzeć. Spodziewałem się tylko wielkich bloków, jak u nas na Targówku, czy Białołęce, a tu taka miła niespodzianka. Trzeba tylko uważać na ludzi z rejestracją WR, WRA, bo tam obowiązują już inne przepisy drogowe.
Gdy tylko przekroczyliśmy granicę mazowieckiego, ukazały nam się pierwsze piękne krajobrazy. Już wtedy wiedziałem, że warto było wstawać o 4
Cudo #1
Cudo #2
Celem naszej wyprawy był Święty Krzyż na Łysej Górze. Nie jestem jakiś szczególnie wierzący, nie jechałem tam na pielgrzymkę, ale by zdobyć 594 m n.p.m. Ciekawe ile ta wyrypa ma wysokości nad poziomem terenu.
A pielgrzymki były. W Nowej Słupi spotkaliśmy grupkę jadącą z... Krynicy Morskiej? nie pamiętam dokładnie, bądź co bądź, z daleka. Pielgrzymi mają to do siebie, że muszą Cię zagadać, nawet jeśli jesteś po 150km, na bombie i ledwo stoisz na nogach. Jeden chciał ode mnie kupić opony. Tak, serio. Myślał, że mam szytki i chciał je ode mnie zhandlować. Pomijając fakt, że gość, chce kupić ode mnie opony, kiedy jestem 150 (czy tam ileś)km od chałupy, sam jeździł na jakimś miejskim z kołami.. no na pewno nie pod szytkę. Inteligent.
Spotkaliśmy ich potem na trasie i szybko wyprzedziliśmy, żeby czasem znowu ktoś nie zagadał.
No to teraz Łysa Góra, czyli niekończący się podjazd.
Tomek kręci czterocyfrowe waty pod górę
No, jestem pełen podziwu. Ja to ja, opony 700x23c, tam 9bar, leciutka kolarzówa i praktycznie nic w kieszeniach (no dętkę miałem, tel i klucze do domu). Tomek jechał na góralu, z sakwą wypchaną narzędziami i szamą, na oponach jak od traktora i ujechał tak samo jak ja, więc jego kilometry powinny być pomnożone razy dwa.
Po 7-8 km podjazdu ukazał nam się taki widok
Cudo #3
Umęczeni pojechaliśmy jeszcze do Skarżyska Kamiennej na pociąg. W Warszawie byliśmy o 0:50.
pierwszy wyjazd rowerem poza mazowieckie. Już za znakiem na zdjęciu zaczęły się pierwsze hopki, które w końcu przeszły w mega wyrypy. Agrykola przy nich blednie, ogółem mazowieckie jest dla leszczy.
Wyjazd zorganizował TomliDzons. Gdyby nie on, w życiu bym tyle nie ujechał. Całą trasę pilotował jak po sznurku. Wielkie dzięki!
Zacznijmy od początku.
Pobudka o 4 rano po 3h snu, szybka szama i wyjazd na spotkanie w Powsinie z Tomkiem. Zaczęło się niepozornie. W szybkim tempie zdobyliśmy Warkę (tam też nigdy nie byłem),
a potem Radom.
Radom piękne miasto. Starówka wygląda jak warszawski Nowy Świat, muszę tam się kiedyś przejechać samemu, żeby lepiej się temu miastu przyjrzeć. Spodziewałem się tylko wielkich bloków, jak u nas na Targówku, czy Białołęce, a tu taka miła niespodzianka. Trzeba tylko uważać na ludzi z rejestracją WR, WRA, bo tam obowiązują już inne przepisy drogowe.
Gdy tylko przekroczyliśmy granicę mazowieckiego, ukazały nam się pierwsze piękne krajobrazy. Już wtedy wiedziałem, że warto było wstawać o 4
Cudo #1
Cudo #2
Celem naszej wyprawy był Święty Krzyż na Łysej Górze. Nie jestem jakiś szczególnie wierzący, nie jechałem tam na pielgrzymkę, ale by zdobyć 594 m n.p.m. Ciekawe ile ta wyrypa ma wysokości nad poziomem terenu.
A pielgrzymki były. W Nowej Słupi spotkaliśmy grupkę jadącą z... Krynicy Morskiej? nie pamiętam dokładnie, bądź co bądź, z daleka. Pielgrzymi mają to do siebie, że muszą Cię zagadać, nawet jeśli jesteś po 150km, na bombie i ledwo stoisz na nogach. Jeden chciał ode mnie kupić opony. Tak, serio. Myślał, że mam szytki i chciał je ode mnie zhandlować. Pomijając fakt, że gość, chce kupić ode mnie opony, kiedy jestem 150 (czy tam ileś)km od chałupy, sam jeździł na jakimś miejskim z kołami.. no na pewno nie pod szytkę. Inteligent.
Spotkaliśmy ich potem na trasie i szybko wyprzedziliśmy, żeby czasem znowu ktoś nie zagadał.
No to teraz Łysa Góra, czyli niekończący się podjazd.
Tomek kręci czterocyfrowe waty pod górę
No, jestem pełen podziwu. Ja to ja, opony 700x23c, tam 9bar, leciutka kolarzówa i praktycznie nic w kieszeniach (no dętkę miałem, tel i klucze do domu). Tomek jechał na góralu, z sakwą wypchaną narzędziami i szamą, na oponach jak od traktora i ujechał tak samo jak ja, więc jego kilometry powinny być pomnożone razy dwa.
Po 7-8 km podjazdu ukazał nam się taki widok
Cudo #3
Umęczeni pojechaliśmy jeszcze do Skarżyska Kamiennej na pociąg. W Warszawie byliśmy o 0:50.
- DST 248.43km
- Czas 10:57
- VAVG 22.69km/h
- VMAX 62.00km/h
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Komentarze
Bajabongo w Warszawie to ciekawa propozycja :) Ciekawe czy teraz też są tam takie specyficzne "klimaty" jak dawniej. Spędziłem trochę czasu w Warszawie w JW na Żwirki i Wigury w latach 95/96....tylko czy wtedy był lans? Chyba nie, ale imprezki wieczorami na starówce i w "Koloseum" zajebiste ;)
Tomq74 - 02:40 piątek, 16 sierpnia 2013 | linkuj
Robi wrażenie. Szczególnie jak się zestawi długość z przewyższeniami.
Chyba bym wolał odwrócić tę trasę. Zacząć od Łysej Góry a potem jechać w "dół". A i tak na koniec zdobywałbym Belwederską lub Agrykolę :-) oelka - 20:13 czwartek, 15 sierpnia 2013 | linkuj
Chyba bym wolał odwrócić tę trasę. Zacząć od Łysej Góry a potem jechać w "dół". A i tak na koniec zdobywałbym Belwederską lub Agrykolę :-) oelka - 20:13 czwartek, 15 sierpnia 2013 | linkuj
Mimo wszystko traska ładna. Nie wiem jak dokładnie jechaliście ale 2K spokojnie wykręciliście. Następnym razem to proszę mnie informować o takich wypadach to wyjadę po was np do Warki, dziabniemy ze 3 K w rejonie Św.Krzyża i odprowadzę was do Warki ;)
Tomq74 - 16:38 czwartek, 15 sierpnia 2013 | linkuj
Ale w sumie jak Ty taki napalony na jazdę, to czemu odpuściłeś maraton dookoła Polski?
yurek55 - 21:07 środa, 14 sierpnia 2013 | linkuj
Szkoda że nie wiedziałem że śmigasz po moich górkach bo bym Cię pogonił po fajnych podjazdach....Pociągiem do domu?.....słaaaabo zajebiście...
Tomq74 - 20:47 środa, 14 sierpnia 2013 | linkuj
Tylko, że ze mnie lało się jak cholera, o wiele gorzej niż na hardszych podjazdach w rumuńskich karpatach.
TomliDzons - 12:15 wtorek, 13 sierpnia 2013 | linkuj
Świętokrzyskie rowerem stoi. Gdyby tak jeszcze asfalty były ciut lepsze x) Świetna wycieczka, zapraszamy ponownie :D
DamianoPantani - 10:23 wtorek, 13 sierpnia 2013 | linkuj
Komentuj