Wpisy archiwalne Kwiecień, 2013, strona 2 | bestiaheniu.bikestats.pl
Tekst alternatywny

Informacje

2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl

Moje kozy

Szukaj

Mistrzowie

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bestiaheniu.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:1226.18 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:48:36
Średnia prędkość:25.23 km/h
Maksymalna prędkość:56.89 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:49.05 km i 1h 56m
Więcej statystyk

Piątek, 19 kwietnia 2013 Kategoria >24kmph

Powsin bajabongo.

Spokojnie, bez zbędnego ciśnienia. Czułem jeszcze w nogach wczorajsze prosowanie na Przyczółkowej ;D.
Po drodze napotkałem tylko dwóch szosowców. Jeden jechał totalnie szybko, więc udałem, że go nie widzę ;). Drugi za to wcale nie chciał jechać. Taczka taka.

Zauważyłem też, że poważnie zaczyna wylewać nam Wisła. Czekam tylko, aż zaleje objazd tunelu Wisłostrady (ciągnący się po starej trasie). Myślę, że na bank ten objazd będą zmuszeni zamknąć, ponieważ Wiśle brakuje już tylko mniej niż metr, by zaczęła podmywać asfalty, a poza tym przecież ta rzeka wylewa rokrocznie co najmniej do budynku Centrum Nauki Kopernik (który jest za tym objazdem względem koryta rzeki)



Na linii drzew znajduje się wybetonowany brzeg. Wylało aż do samego wału. Nic nowego, jak co roku. Dziwne, tylko, że miasto nie reaguje.

Jeśli chodzi o wrażenia z jazdy, to szaro, buro i ponuro. Cały dzień zbiera się na jakiś wielki monsun.

Czwartek, 18 kwietnia 2013 Kategoria >24kmph, Dystansówki > 50 km

Okuniew - Powsin

Nie wiem po co śmignąłem do tego Okuniewa, nuda straszna. Brzydkie asfalty i 0 kolarzy. Jeden tylko gość na mtb próbował dojść mnie na koło, ale coś mu nie wychodziło. Lipa ogólnie w tym Okuniewie.

W Powsinie za to mnóstwo prosów. Już na początku Przyczółkowej utworzył się spory peleton, nie wiadomo jak. Podczepiłem się pod gościa na koło i po dwóch km zmiana. On, jak prawdziwy pros, również się zmienił ;). Superancko. Dołączyło potem do nas dwóch kolarzy. W połowie trasy się odcięli. Dziwne, bo mieli super maszyny. Na końcu zostałem na kole jakiegoś gościa z którym zaczynałem tworzyć grupkę, bo już nie miałem w ogóle paliwa. Cisnęliśmy tak sobie około 40km/h, było pro.
Jedziemy pokazać trzepakom gdzie ich miejsce:



Wracając, już na totalnej bombie spotkałem gościa z Ośki Warszawa, ale coś jechać nie chciał.

Ulubiona szosa:


Piękne polskie krajobrazy...:

Środa, 17 kwietnia 2013 Kategoria >24kmph, Duet

Powsin

Pokazaliśmy trzepakom jak się jeździ. Było pro, pełna powaga. Pogoda super, idealna na krótki spodzień i koszulkę. Pięknie było odwiedzić stare, ulubione szosy. Uśmiech sam pojawiał się na twarzy.
Pozdrawiam kolegę, którego holowałem 10 km z prędkością 37-40 kmph w stronę Lemingowa. Teraz foto.
Startujemy, najpierw trzeba egzamin napisać:


Potem szybki powrót po ciuchy rowerowe (na uczelnie jeżdżę po cywilu), skręcenie luzu w suporcie i szus na Powsin.
Widoczek:


Chyba najlepszy wypad tego roku.

Wtorek, 16 kwietnia 2013 Kategoria >24kmph

Nowe siodło

W końcu zmieniłem w mojej maszynie to przedwojenne siodełko. Było tak niewygodne, że po przekroczeniu magicznej granicy 50km dystansu, rozważałem opcję podłożenia sobie pod siedzenie plecaka ew. koszulki :D. Po odkręceniu tego starocia, parsknąłem śmiechem. Pod spodem dumnie widniał napis PROFESSIONAL. :D Professional to może to było w latach 80.
Takie dałem:


Nie jest to może najwyższa półka, ale dla mnie idealne. Jedzie się wspaniale. Nie dość, że sam kształt daje +10 do EuroPRO, to jeszcze jest białe, więc nalicza się dodatkowe +5pkt :D. Wyrwałem ostatni model w sklepie! :) Całe szczęście...
Pozostaje teraz kwestia wymiany sztycy z ultravintage na pro.

Poniedziałek, 15 kwietnia 2013 Kategoria >24kmph

Żwirki i Wigury Veturilo apokalipsa ver.2.0

Kolarstwo chodnikowe. Tak, wg. mnie, powinno być dyscypliną olimpijską. Jako, że jestem szosowcem to w 99.9% śmigam asfaltami, a w 0.01% po DDR. Zauważyłem dziś jednak, że kolarstwo chodnikowe jest o wiele bardziej popularniejsze. Są też różne gałęzie tego sportu jak slalom między ludźmi na przejściu dla pieszych, lub ćwiczenia wytrzymałościowo-siłowe na czerwonym świetle (bo przecież rowerem to można). Nie wiem dlaczego, ale akurat użytkownicy Veturilo (oczywiście nie wszyscy, ale na pewno większość) preferuje chodnik, który powinien być zarezerwowany dla pieszych. Wszystko byłoby niby ok, tyle, że naoglądałem się dziś tak karkołomnych slalomów między przechodniami, że sam chyba tak bym nie dał rady co oni.
Wg. mnie, system Veturilo to poroniony pomysł, ponieważ Warszawa nie może poradzić sobie z przyrastającą liczbą nowych rowerzystów. Próbuje nieudolnie stworzyć sieć DDR (nawierzchnia z kostki Bauma i odcinki po 500m - 1km). Dodatkowo jeszcze dowaliła sobie 1000 rowerów z Veturilo. I takim sposobem powstał chaos na chodnikach, pasach dla pieszych (bo tam głównie te rowery można spotkać). Strach z domu wyjść na spacer.
Takie są moje dzisiejsze przemyślenia. Gdyby w Warszawie najpierw stworzono super sieć DDRów, a dopiero potem system Veturilo, myślę, że nikt by samochodem po tym mieście nie jeździł.
-------
Mam jeszcze do Was pytanie:
Jestem już bardzo blisko z kapitałem do setu spd. Marcie jakieś propozycje na pierwszy but+pedał? Mam kilka typów jak buty SPD-SL SH-R060 i pedały: Shimano SPD PD-R540 i właśnie chciałbym celować w półkę tej wysokości :)

Niedziela, 14 kwietnia 2013 Kategoria Trening > 20 kmph i < 24kmph

Filtry

Po sobotniej przerwie pojechałem takie bajabongo, na luzie. Rutyna, nic szczególnego.

Piątek, 12 kwietnia 2013 Kategoria >24kmph, Dystansówki > 50 km

2x Okuniew rekord Vśredniej

Nie wiem jakim cudem, ale nawet się nie zorientowałem jak natrzaskałem 67 km. Nigdy wczesniej nie miałem takiej wysokiej średniej prędkośći :O.
Wrzucam foto z Okuniewa, które przedstawia ruiny pałacu Łubieńskich.Według legendy jednak jest to zamek samego Okuna, założyciela miasta (obecnie wsi) Okuniew.


Opis z polskaniezwykła.pl
"W latach 20. XIX wieku Jan Łubieński zbudował w Okuniewie swoją siedzibę. Był nim okazały klasycystyczny pałac. Budynek liczył dwie kondygnacje i posiadał długie, wieloosiowe fasady. Od strony ogrodowej wybiegał przed fasadę ryzalit z wyjściem do parku. Od frontu centralnie usytuowany był płytki ryzalit zwieńczony trójkątnym szczytem."

Pałac Łubieńskich, po II wojnie światowej znacjonalizowany i zaniedbywany, podlegał pogłębiającej się degradacji. W latach 70. XX wieku stał się ruiną, która w dalszym ciągu nie ma właściwej opieki."
Połowa trasy w deszczu i pod wiatr, ale i tak było ostro :D.
Powoli średnia przybliża się do EUROPro

Czwartek, 11 kwietnia 2013 Kategoria Trening > 20 kmph i < 24kmph

CE

Komunikacyjnie, nic szczególnego. Powrót w deszczu. Czuć powoli wiosnę.

Środa, 10 kwietnia 2013 Kategoria >24kmph, Dystansówki > 50 km

Pałac Zamoyskich - Dział windykacji Kolei Mazowieckich - WZ UW

Na angielski na szczęście dojechałem bez problemów (w 25min!), cała demonstracja zebrała się już pod pałacem. Podjechałem, żeby cyknąć zdjęcie, bo miałem jeszcze sporo wolnego czasu, ale jakoś mało tych demonstrantów było, ogólnie biednie, więc uznałem, że to bez sensu.
Sprawa z anulowaniem mandatu w końcu się zakończyła, pomyślnie dla mnie. Pani w okienku była inna niż wczoraj i o dziwo milsza. To niestety nie zmienia faktu, że jestem 15PLN + 2 w plecy.
Następnie zajechałem do bazy, żeby zasączyć kawusię przed wyjazdem na wykład. Tak, mam taki plan z trzygodzinnym okienkiem.
W drodze powrotnej do domu [foto kokpitu]...



...zdecydowałem się na jeszcze dodatkowe 10 km. Zawsze ładniej wpisać 70 zamiast 60. Miałem zamiar pojechać do Sulejówka, ale kiedy minąłem swoją ulicę nagle mnie odcięło. No 0 mocy i wilczy głód. Dziwna sprawa. Ostatnie km w stronę Sulejówka już jechałem na autopilocie patrząc się tylko w oponę. Zrezygnowałem i zawróciłem jeszcze do Kauflandu po jakieś piwo i czips na mecz.
Popas pod kauflandem:

Wtorek, 9 kwietnia 2013 Kategoria Lameriada, Trening > 20 kmph i < 24kmph

Dział windykacji Kolei Mazowieckich - WZ UW

Ten dzień nie mógł się dobrze zakończyć :). Skurczysyn mnie dybnął w pociągu jak jeszcze śniegi były na asfaltach. Bilet miałem, nie miałem jednak podstemplowanej legitymacji studenckiej. Z typem nie dało się dogadać, że właśnie jadę na uczelnię, żeby podbić wspomniany stempel. Dokładnie to pójść po naklejkę do dziekanatu (bo teraz to naklejki takie dają z godłem i datą ważności). Nie mogłem go zwyczajnie zrozumieć, bełkotał zaciągając. Pewnie przyjezdny jakiś ze Wschodu. Nieważne. 15zł w plecy - opłata manipulacyjna, dzięki której mogę udowodnić, że jednak mam prawo do zniżki studenckiej w siedzibie KM. Mniejsza o tę wpłatę (co jest wg. mnie czystym złodziejstwem). Śmignąłem dzisiaj do siedziby KM w celu anulowania mandatu i wniesienia tej złodziejskiej opłaty. NIE KURNA, pani system siadł. Musze wpłatę dokonać na poczcie (kasa leci). Na pytanie, czy naprawa legendarnego systemu to kwestia kilku godzin, czy może kilku dni, otrzymałem jakże rzeczową odpowiedź - "system się zepsuł". Ok. Odpiąłem rower i pojechałem przed siebie przemyśleć dalsze plany dnia. Po drodze wpadłem na Urząd Pocztowy. No to nie tracąc więcej czasu pobrałem numerek. Opłaty też nie mogłem dokonać, bo coś tam źle wypełnione. No to przynajmniej było z mojej winy. Totalnie zrezygnowany pojechałem na uczelnie, bo nie miałem czasu stać drugi raz w kolejce.
Po drodze, zamiast telepać się przez Puławską, doszedłem do wniosku, że szybciej i krócej będzie Alejami Ujazdowskimi.
A tam kurna jakaś demonstracja...



Smoleńsk, panie.

Ok. Szli wszędzie, mimo upomnień prowadzącego, żeby zejść z chodnika i ścieżki rowerowej i trzymać zwartą grupę, 1/3 pochodu tarasowała mi DDR. Spoko - oni też tam mają jakieś prawa człowieka. Nawet jak grupa zaczęła skandować "kto nie z nami - przeciwko nam", zagubione owieczki nie zeszły z chodnika i DDRU. W końcu przejechałem przez ten festyn. Jechałem asfaltami i zauważyłem, że dalej ścieżka, która cały czas była zasypana śniegiem, już jest sucha. Chciałem być grzeczny i na nią zjechałem. Po kilku metrach usłyszałem rytmiczne stukanie w przednim kole... wbiło mi się tam szkło dziurawiąc dętkę. Guma :D. W tych zwałach śniegu leżało pewnie mnóstwo potłuczonych butelek i innego syfu, a teraz to wszystko zalega na pięknej nawierzchni drogi dla rowerów...
Powrót do domu zapewnił ztm. Od dzisiaj jeżdżę z łatkami i małą pompką. Zamiast 30 minut, wracałem do domu 1,5h.
A, no i ten najazd verturilo dzisiaj... Ale to już w innym wpisie.




stat4u