Niedziela, 13 lipca 2014
Kategoria Grupą, Łańcuch, Wycieczki krajobrazowe < 20kmph
Akolarskie ziomeczki
W życiu każdego kolarza przychodzi taki dzień, kiedy wypadałoby "wyjść na rower" ze swoimi nierowerowymi znajomymi. Taki szosowy kolarz porzuca więc szosę do Powsina, Ośkę Warszawa, czy inne szosowe wypady z Cyklistą. Zamienia kask na kolarską czapę, nie dba o ciśnienie w oponach, kierunek wiatru, dystans, tylko zwyczajnie "wychodzi na rower". Jego licznik myli prędkość średnią z maksymalną i usilnie daje mu do zrozumienia, że jedzie z tempem 15km/h, a maksa ma 20 (bo z górki). I takim sposobem znajduje się w grupce rowerzystów z szeleszczącymi, nigdy nie smarowanymi łańcuchami, odbklaskami na kołach i butelkami wody w miejscu na bidon.
Taki dzień miałem i ja. Odkryłem, że na rowerze nie tylko można objeżdżać szosy, klepać coraz to więcej kilometrów, katować się po kilka, czy kilkanaście godzin na siodełku. Równie dobrze można podjechać sobie na przykład nad Wisłę i, co gorsza, posiedzieć sobie tam.
Z trudem utrzymywałem równowagę, telepiąc się po DDR przy tak... normalnej prędkości. Nikogo nie wyprzedzaliśmy, jechaliśmy równo, powoli (jak dla kogo), tylko po to, żeby posiedzieć sobie nad Wisłą (jakbym Wisły nie widział). Wszystko nawet zaczynało mi się podobać, dopóki nie zbeształ mnie jakiś cisnący wynik po DDR kolarz w stroju Nestle Fitness z allergo(czy to czasem nie jest damska drużyna?). Zawsze, na najbardziej zatłoczonej przez matki z dziećmi, babcie i ludzi z psami DDRce znajdzie się cisnący wynik kolarz. Jakby już wszystkie szosy i lasy objechał. No tak, prędkość średnia - rzecz święta.
Akolarskie ziomeczki uważają Cię za darmowy punkt napraw swoich rowerów, albo w najlepszym wypadku, za człowieka, od którego można pożyczyć te dziwne narzędzia do ściągania korb, czy rozkuwania łańcucha. Dają również w zamian coś od siebie. Pokażą Ci, że można tak zwyczajnie wyjść na rower i pospędzać czas.
- DST 46.81km
- Czas 02:22
- VAVG 19.78km/h
- VMAX 50.00km/h
- Kalorie 802kcal
- Podjazdy 111m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Komentarze
Hipku, nigdy Cie nie podejrzewałem o niebezpieczną jazdę po ddr (ani gdzie indziej), wydaje mi się, że poznałem Cię (wirtualnie) na tyle dobrze, by takich zachowań Ci nie przypisywać. To co pisałem, to nic osobistego, zaręczam. Ja odnoszę się do wyrażanych poglądów, nie do osób. A te poglądy które wyraziłeś odnośnie jazdy ddr są bardzo pryncypialne, wręcz ortodoksyjne, choć oczywiście zgodne z prawem.
oelka Przykład Pawki Morozowa podałem jako ilustrację ślepego przywiązania do przepisów (w tym przypadku rewolucyjnego prawa), które kazało mu zadenuncjować rodziców. Nie porównuję, broń Boże, donosicielstwa, do jazdy zgodnej z przepisami. A co do edukowania ludzi w kwestii zasad jazdy rowerem, to ja to robię zawsze, gdy widzę, że ktoś źle jedzie. Ale ja to robię w realu, nie w sieci. yurek55 - 20:14 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
oelka Przykład Pawki Morozowa podałem jako ilustrację ślepego przywiązania do przepisów (w tym przypadku rewolucyjnego prawa), które kazało mu zadenuncjować rodziców. Nie porównuję, broń Boże, donosicielstwa, do jazdy zgodnej z przepisami. A co do edukowania ludzi w kwestii zasad jazdy rowerem, to ja to robię zawsze, gdy widzę, że ktoś źle jedzie. Ale ja to robię w realu, nie w sieci. yurek55 - 20:14 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Katano, nie jeżdżę kolarką po mieście. Na miasto mam ciężkawego trekkinga, a na zimę jeszcze cięższego MTB.
Nie do końca rozumiem po co i kogo miałbym wyrzucać na jezdnię. Nie zrozumiałaś chyba tego, co pisałem do Jurka: chcę, żeby każdy mógł decydować: czy jedzie jezdnią, czy jedzie DDR. Ten przymus jest szkodliwy i niebezpieczny. Teraz niezależnie, czy jedzie 15 czy 35 km/h, czy ma 10, 30 czy 65 lat, musi jechać DDR jeśli takową wybudowano. Hipek - 18:50 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Nie do końca rozumiem po co i kogo miałbym wyrzucać na jezdnię. Nie zrozumiałaś chyba tego, co pisałem do Jurka: chcę, żeby każdy mógł decydować: czy jedzie jezdnią, czy jedzie DDR. Ten przymus jest szkodliwy i niebezpieczny. Teraz niezależnie, czy jedzie 15 czy 35 km/h, czy ma 10, 30 czy 65 lat, musi jechać DDR jeśli takową wybudowano. Hipek - 18:50 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
O, zniknęło mi (1/2) do Jurka:
Zdziwiłbyś się jak bardzo się mylisz, pisząc o pryncypialności i punktach widzenia. Jeśli wyobraża Ci się, że zapieprzam ile pary w nogach, przejeżdżając tuż obok innych użytkowników ruchu, krzycząc jeszcze na nich, to jesteś w błędzie. W praktyce jestem bardzo pokojowym, współpracującym obywatelem: i zwolnię, jeśli trzeba, i dziecko ominę z daleka (i mijam, i wyprzedzam je przy samym trawniku lub krawędzi DDR). Jeśli trafiam w miejsce zarojone matkami, psami i dziećmi w wózkach, to rzucam wyrazem pod adresem swojego planowania tras i jadę tak wolno, żeby ani siebie, ani nikogo nie uszkodzić. Nie mam pretensji do nikogo, jeśli uczy swoje dziecko jechać DDR (albo jezdnią), nawet jeśli to oznacza, że muszę za nimi chwilę jechać ich tempem (i nikomu nie krzyczę, że małe dziecko powinno jechać chodnikiem). Na ludzi wyprzedzających wolniej niż bym chciał też nie krzyczę, bo niby dlaczego? Nawet robię rzeczy, które robi tylko ułamek rowerzystów: puszczam pieszych na przejściach na DDR.
Agresywnej jazdy po DDR i próbom zrobienia innym krzywdy zdecydowanie się sprzeciwiam, uważam, że ludzie tak jeżdżący powinni dostać wrotki i zamknięty pokój, żeby jeździli i nikomu krzywdy nie zrobili. Hipek - 18:47 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Zdziwiłbyś się jak bardzo się mylisz, pisząc o pryncypialności i punktach widzenia. Jeśli wyobraża Ci się, że zapieprzam ile pary w nogach, przejeżdżając tuż obok innych użytkowników ruchu, krzycząc jeszcze na nich, to jesteś w błędzie. W praktyce jestem bardzo pokojowym, współpracującym obywatelem: i zwolnię, jeśli trzeba, i dziecko ominę z daleka (i mijam, i wyprzedzam je przy samym trawniku lub krawędzi DDR). Jeśli trafiam w miejsce zarojone matkami, psami i dziećmi w wózkach, to rzucam wyrazem pod adresem swojego planowania tras i jadę tak wolno, żeby ani siebie, ani nikogo nie uszkodzić. Nie mam pretensji do nikogo, jeśli uczy swoje dziecko jechać DDR (albo jezdnią), nawet jeśli to oznacza, że muszę za nimi chwilę jechać ich tempem (i nikomu nie krzyczę, że małe dziecko powinno jechać chodnikiem). Na ludzi wyprzedzających wolniej niż bym chciał też nie krzyczę, bo niby dlaczego? Nawet robię rzeczy, które robi tylko ułamek rowerzystów: puszczam pieszych na przejściach na DDR.
Agresywnej jazdy po DDR i próbom zrobienia innym krzywdy zdecydowanie się sprzeciwiam, uważam, że ludzie tak jeżdżący powinni dostać wrotki i zamknięty pokój, żeby jeździli i nikomu krzywdy nie zrobili. Hipek - 18:47 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
(2/2)
Poniższe jednak nie znaczy, że jestem zwolennikiem pełnej hippisiarni na DDR (kochajmy się, jedźmy ławą, przy lewej, przy prawej, jakkolwiek, masz psa - weź psa, masz dziecko na odpychaczku - weź je też). Po to jest PORD, żeby się do niego stosować. DDR to normalny pas ruchu i obowiązują tam wszystkie zasady spisane w PORD. Prędkość - jakkolwiek jechanie 90 km/h poza terenem po DDR brzmi abstrakcyjnie - też do tego należy. Jesteś w stanie określić z jaką prędkością powinien poruszać się rower po DDR tak, żeby to było bezpieczne, a jeszcze podchodziło pod "transport" a nie "wleczenie się"? Są miejsca w Warszawie, gdzie można śmiało wyprzedzać przy 35 km/h, a są takie, gdzie i przy 20 km/h strach.
Ale jeśli wyjeżdżam np. na DDR przy Nowolazurowej, która jest ładna, równa i szeroka, to w myśl czego mam nie jechać tych "mitycznych" 30 km/h? Przecież to nie jest jakaś straszna i niebezpieczna prędkość (wiem, ciśnie się porównanie z samochodem: jeśli mam drogę, która jest ładna równa i prosta, to czemu mam nie jechać 150 zamiast 90 km/h? - Taka jest różnica, że ja mój rower z 30 km/h zatrzymuję na siedmiu metrach. I nadal mogę podczas tego hamowania manewrować.).
Stąd też zamiast kombinować z ograniczeniami prędkości, lepiej usuwać z ulic idiotów. Ponieważ to nie jest wykonalne, lepiej po prostu oglądać się za siebie zanim się zjedzie i skręci. Hipek - 18:46 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Poniższe jednak nie znaczy, że jestem zwolennikiem pełnej hippisiarni na DDR (kochajmy się, jedźmy ławą, przy lewej, przy prawej, jakkolwiek, masz psa - weź psa, masz dziecko na odpychaczku - weź je też). Po to jest PORD, żeby się do niego stosować. DDR to normalny pas ruchu i obowiązują tam wszystkie zasady spisane w PORD. Prędkość - jakkolwiek jechanie 90 km/h poza terenem po DDR brzmi abstrakcyjnie - też do tego należy. Jesteś w stanie określić z jaką prędkością powinien poruszać się rower po DDR tak, żeby to było bezpieczne, a jeszcze podchodziło pod "transport" a nie "wleczenie się"? Są miejsca w Warszawie, gdzie można śmiało wyprzedzać przy 35 km/h, a są takie, gdzie i przy 20 km/h strach.
Ale jeśli wyjeżdżam np. na DDR przy Nowolazurowej, która jest ładna, równa i szeroka, to w myśl czego mam nie jechać tych "mitycznych" 30 km/h? Przecież to nie jest jakaś straszna i niebezpieczna prędkość (wiem, ciśnie się porównanie z samochodem: jeśli mam drogę, która jest ładna równa i prosta, to czemu mam nie jechać 150 zamiast 90 km/h? - Taka jest różnica, że ja mój rower z 30 km/h zatrzymuję na siedmiu metrach. I nadal mogę podczas tego hamowania manewrować.).
Stąd też zamiast kombinować z ograniczeniami prędkości, lepiej usuwać z ulic idiotów. Ponieważ to nie jest wykonalne, lepiej po prostu oglądać się za siebie zanim się zjedzie i skręci. Hipek - 18:46 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Hipku masz kolarkę i 30 to dla ciebie prędkośc z palcem w nosie, ale są różne rowery na których 30 km to wyczyn nie z tej ziemi. Jesteś zdrowy i młody facet ale sa różni ludzie w różnym wieku z różnymi chorobami - masz sumienie ich wyrzucić na ulicę ? oni jeżdżą z różną prędkością i dla nich 30 bedzie mega kosmos a 15 to mega wysiłek.
Katana1978 - 18:45 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
yurek55 - historia Pawlika Morozowa nie polegała na przestrzeganiu przepisów, lecz zgodnie z propagandą radziecką na wykryciu spisku chłopów przeciw kołchozowi, chociaż możliwe że jest to produkt propagandy zupełnie odległy od rzeczywistych faktów. Porównanie jest więc zupełnie nieadekwatne do tematu. Zdecydowana większość donosicieli nie donosiła z szacunku dla przepisów, lecz na potrzeby własnego zysku. Dlatego jest ono obraźliwe w swoim wydźwięku.
W cywilizowanym świecie prawo jest po to by przestrzegać jego postanowień.
Jeżeli DDR znajduje się po prawej stronie jezdni, rowerzysta zgodnie z zapisami PORD i Konwencji Wiedeńskiej ma obowiązek po niej się poruszać, jeśli jest zgodna z jego trasą.
Droga dla rowerów jest częścią systemu drogowego miasta, tak samo jak drogi dla samochodów, trasy tramwajowe, metra, czy linie kolejowe. Do rekreacji służą inne miejsca.
Nie prowadzę dyskusji w oderwaniu od życia. Ludzi trzeba edukować jak mają korzystać z dróg, co jest dla kogo i dlaczego. Niestety najgorsze, że braki w wiedzy wykazują ci, którzy z racji posiadania prawa jazdy powinni tę wiedzę posiadać.
A co do prędkości. Zjeżdżałeś zapewne z Agrykoli. Z jaką prędkością i kiedy?
bestiaheniu - masz sympatyczną koleżankę.
Teraz kombinuj, jak zrobić, by z "akolarskiej ziomkini", stała się "kolarską" i żeby się nie zniechęciła :-) oelka - 18:42 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
W cywilizowanym świecie prawo jest po to by przestrzegać jego postanowień.
Jeżeli DDR znajduje się po prawej stronie jezdni, rowerzysta zgodnie z zapisami PORD i Konwencji Wiedeńskiej ma obowiązek po niej się poruszać, jeśli jest zgodna z jego trasą.
Droga dla rowerów jest częścią systemu drogowego miasta, tak samo jak drogi dla samochodów, trasy tramwajowe, metra, czy linie kolejowe. Do rekreacji służą inne miejsca.
Nie prowadzę dyskusji w oderwaniu od życia. Ludzi trzeba edukować jak mają korzystać z dróg, co jest dla kogo i dlaczego. Niestety najgorsze, że braki w wiedzy wykazują ci, którzy z racji posiadania prawa jazdy powinni tę wiedzę posiadać.
A co do prędkości. Zjeżdżałeś zapewne z Agrykoli. Z jaką prędkością i kiedy?
bestiaheniu - masz sympatyczną koleżankę.
Teraz kombinuj, jak zrobić, by z "akolarskiej ziomkini", stała się "kolarską" i żeby się nie zniechęciła :-) oelka - 18:42 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Tak jak napisałem wcześniej, jesteś Hipku bardzo pryncypialny i ortodoksyjny i przekonany święcie, że tylko Twój punkt widzenia jest słuszny i prawidłowy. W związku z tym zakończmy ten spór, bo nigdy nie dojdzie do zbliżenia naszych stanowisk w tej sprawie.
PS. A porównania z Czeka nie traktuj proszę osobiście, przyznaję, że porównanie niezbyt fortunne. Jeśli poczułeś się urażony, przepraszam.
PS2. Artykuł 19 prawa o ruchu drogowym
1. "Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, [b][i]z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa(...)"[b][i] Jeśli te warunki to dzieci na ddr, spacerowicze, czy psy na smyczy w poprzek drogi, to wszystko jest jasne. W takich warunkach jedziemy ok. 10-15km/h yurek55 - 18:10 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
PS. A porównania z Czeka nie traktuj proszę osobiście, przyznaję, że porównanie niezbyt fortunne. Jeśli poczułeś się urażony, przepraszam.
PS2. Artykuł 19 prawa o ruchu drogowym
1. "Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, [b][i]z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa(...)"[b][i] Jeśli te warunki to dzieci na ddr, spacerowicze, czy psy na smyczy w poprzek drogi, to wszystko jest jasne. W takich warunkach jedziemy ok. 10-15km/h yurek55 - 18:10 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
(2/2)
Prezentujesz piękny, betonowy pogląd godny warszawskiego urzędnika. Dzięki takim właśnie tokom myślenia mamy schody pod Rondem Zesłańców ("Jesteście młodzi, możecie 10 m znieść rower"), dzięki właśnie takiemu myśleniu powstają buble poprzesiekane wyjazdami z bram, wyjściami ze sklepów i wylotami parkingów (jeśli ktoś jedzie rekreacyjnie, to przecież zdąży się rozejrzeć i wyhamować).
Nie wiem, gdzie jest ten magiczny przełącznik w głowach ludzi, żeby w końcu zrozumieli, że rower to też środek transportu, a nie tylko zabawka, którą jeździ się wieczorami, po parku. Ale widzę, że nawet na tak doświadczonym (wydawałoby się) rowerzyście jak Ty można się zawieść i nieprzyjemnie zaskoczyć.
Chcesz, żebym "zapierdalał" jezdnią? Ależ proszę. Zareaguj u swojego posła, zrób coś, pchnij maszynę, niech w końcu dadzą wolny wybór: kto chce jedzie po DDR, kto chce jezdnią. Jak to wprowadzisz, uroczyście obiecuję, moje koło na DDR nie postanie. Do tej pory będę "zapierdalał" te moje 30 km/h (bogowie!) po drogach rowerowych, bo ja rowerem chcę się przemieścić po mieście. Nie zwiedzać, nie oglądać, nie rekreować się, tylko dotrzeć z roboty do domu lub w drugą stronę. Hipek - 17:23 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Prezentujesz piękny, betonowy pogląd godny warszawskiego urzędnika. Dzięki takim właśnie tokom myślenia mamy schody pod Rondem Zesłańców ("Jesteście młodzi, możecie 10 m znieść rower"), dzięki właśnie takiemu myśleniu powstają buble poprzesiekane wyjazdami z bram, wyjściami ze sklepów i wylotami parkingów (jeśli ktoś jedzie rekreacyjnie, to przecież zdąży się rozejrzeć i wyhamować).
Nie wiem, gdzie jest ten magiczny przełącznik w głowach ludzi, żeby w końcu zrozumieli, że rower to też środek transportu, a nie tylko zabawka, którą jeździ się wieczorami, po parku. Ale widzę, że nawet na tak doświadczonym (wydawałoby się) rowerzyście jak Ty można się zawieść i nieprzyjemnie zaskoczyć.
Chcesz, żebym "zapierdalał" jezdnią? Ależ proszę. Zareaguj u swojego posła, zrób coś, pchnij maszynę, niech w końcu dadzą wolny wybór: kto chce jedzie po DDR, kto chce jezdnią. Jak to wprowadzisz, uroczyście obiecuję, moje koło na DDR nie postanie. Do tej pory będę "zapierdalał" te moje 30 km/h (bogowie!) po drogach rowerowych, bo ja rowerem chcę się przemieścić po mieście. Nie zwiedzać, nie oglądać, nie rekreować się, tylko dotrzeć z roboty do domu lub w drugą stronę. Hipek - 17:23 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
(1/2)
Porównanie ludzi jadących po drogach rowerowych zgodnie z przepisami ze zbrodniczą organizacją typu CzeKa prosi się o konkretny i bardzo słowiański komentarz. Na szczęście nie mogłem odpisać od razu jak to przeczytałem, bo odpowiedź byłaby bardzo soczysta, więc teraz po prostu uznam, że nie widziałem tego tekstu.
Powiedz, zwolenniku nieprzejednanych poglądów, co to jest "cisnąć ile pary w nogach"? 25, 30, 35, 40 czy 45 km/h? Czy może jest to "tyle ile Jurek nie da rady bo się zasapie"? Powiedz, proszę, co to jest "tempo rekreacyjne"? 10, 15, 20 czy 25 km/h? Czy też "tempo przy którym Jurek się nie męczy"? Podpowiem Ci, że 30 km/h to prędkość, którą nawet niedoświadczony rowerzysta jest w stanie wykręcić z wiatrem w plecy lub z dowolnej górki (nawet w Warszawie), a dowolny choć odrobinę wysportowany człowiek osiąga ją bez problemu jeśli nie ma wiatru w twarz. Z dobrym wiatrem bez pedałowania jedzie się 35 km/h, a na zjeździe obok Wola Parku wiało kiedyś tak (jakoś trzy lata temu), że pojechałem bez wysiłku 50 km/h (a wtedy osiągnięciem była dla mnie średnia 20 km/h, byłem raczej średnio wysportowany, żeby nie napisać "wcale"). Hipek - 17:22 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Porównanie ludzi jadących po drogach rowerowych zgodnie z przepisami ze zbrodniczą organizacją typu CzeKa prosi się o konkretny i bardzo słowiański komentarz. Na szczęście nie mogłem odpisać od razu jak to przeczytałem, bo odpowiedź byłaby bardzo soczysta, więc teraz po prostu uznam, że nie widziałem tego tekstu.
Powiedz, zwolenniku nieprzejednanych poglądów, co to jest "cisnąć ile pary w nogach"? 25, 30, 35, 40 czy 45 km/h? Czy może jest to "tyle ile Jurek nie da rady bo się zasapie"? Powiedz, proszę, co to jest "tempo rekreacyjne"? 10, 15, 20 czy 25 km/h? Czy też "tempo przy którym Jurek się nie męczy"? Podpowiem Ci, że 30 km/h to prędkość, którą nawet niedoświadczony rowerzysta jest w stanie wykręcić z wiatrem w plecy lub z dowolnej górki (nawet w Warszawie), a dowolny choć odrobinę wysportowany człowiek osiąga ją bez problemu jeśli nie ma wiatru w twarz. Z dobrym wiatrem bez pedałowania jedzie się 35 km/h, a na zjeździe obok Wola Parku wiało kiedyś tak (jakoś trzy lata temu), że pojechałem bez wysiłku 50 km/h (a wtedy osiągnięciem była dla mnie średnia 20 km/h, byłem raczej średnio wysportowany, żeby nie napisać "wcale"). Hipek - 17:22 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Nikt mnie nie przekona; ani Hipek, ani oelka, ani żaden inny autorytet rowerowy co ma przepisy w małym palcu, że ddr można cisnąć ile pary w nogach -bo mam prawo tak jechać. Nawet 50 km/h, bo to dopuszczalna prędkość w terenie zabudowanym. Są przepisy i jest życie, a ja tu widzę ze zwolennicy przepisów dyskutują w zupełnym oderwaniu od realiów. Był taki Pawlik Mrozów tez zwolennik przepisów, co rodziców do łagru wpakował i był przykładem dla wszystkich komsomolców. W Chinach byli z kolei hunwejbini, podczas Rewolucji Francuskiej tez jakoś się nazywali ci nieprzejednani obrońcy prawa, że o Czeka już nie wspomnę. A ja wyrażę bardzo nieprzejednani pogląd, który brzmi tak: Ddr jest miejscem rekreacji a do zapierdalania jest jezdnią albo tor kolarski w Pruszkowie.
yurek55 - 16:00 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Nikt mnie nie przekona; ani Hipek, ani oelka, ani żaden inny autorytet rowerowy co ma przepisy w małym palcu, że ddr można cisnąć ile pary w nogach -bo mam prawo tak jechać. Nawet 50 km/h, bo to dopuszczalna prędkość w terenie zabudowanym. Są przepisy i jest życie, a ja tu widzę ze zwolennicy przepisów dyskutują w zupełnym oderwaniu od realiów. Był taki Pawlik Mrozów tez zwolennik przepisów, co rodziców do łagru wpakował i był przykładem dla wszystkich komsomolców. W Chinach byli z kolei hunwejbini, podczas Rewolucji Francuskiej tez jakoś się nazywali ci nieprzejednani obrońcy prawa, że o Czeka już nie wspomnę. A ja wyrażę bardzo nieprzejednani pogląd, który brzmi tak: Ddr jest miejscem rekreacji a do zapierdalania jest jezdnią albo tor kolarski w Pruszkowie.
yurek55 - 15:58 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
te 30 km to nie ja wymysliłam :).
Jadąc na chodniku przy którym jest ścieżka rowerowa ludzie przeganiają własnie na ścieżkę, nie reagują na dzwonki ....no normalnie cud miód malina.
Ale robię Hipku tak jak piszesz. Arek jeździ tak że nie można się przyczepić - no ale zdarza się coś - ja to umiem przewidzieć ale chodziło mi też o takie ograniczone zaufanie - że jak kolaż widzi dziecko to żeby mimo wszystko zwolnił ... Katana1978 - 15:35 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Jadąc na chodniku przy którym jest ścieżka rowerowa ludzie przeganiają własnie na ścieżkę, nie reagują na dzwonki ....no normalnie cud miód malina.
Ale robię Hipku tak jak piszesz. Arek jeździ tak że nie można się przyczepić - no ale zdarza się coś - ja to umiem przewidzieć ale chodziło mi też o takie ograniczone zaufanie - że jak kolaż widzi dziecko to żeby mimo wszystko zwolnił ... Katana1978 - 15:35 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Zgodnie z PORD, dzieci do lat 12 nie powinny się pojawiać na drodze dla rowerów. Ich miejsce jest na chodniku. Na drodze dla rowerów mogą się znaleźć po zdaniu egzaminu na kartę rowerową, co obowiązuje do 18 roku życia, potem można już jeździć bez potrzeby posiadania tego dokumentu.
Ludzie, nawet ci z prawem jazdy często nie znają sobie sprawy, że droga dla rowerów jest taką sama jezdnią jak ta dla samochodów, tylko przeznaczoną do ruchu rowerów i można po niej jechać zgodnie z przepisami do 50km/h, jeśli przebiega w terenie zabudowanym, po zanim odpowiednio szybciej.
Na jezdnię dla samochodów nikt raczej by nie wpuścił trzylatka na rowerku biegowym, czy spacerował z dzieckiem w wózku, albo z psem podczas wieczornych lub porannych sików. A na drodze dla rowerów to codzienność.
"Cisnący kolarz" po DDR może być na przykład człowiekiem jadącym do pracy, lub mającym sprawę do załatwienia. W końcu rower to środek transportu, a nie tylko przedmiot do uprawiania sportu czy wycieczek krajoznawczych.
Sam bardzo często jeżdżę w miarę warunków z prędkością koło 30km/h i przeganiam m. in. "spacerowiczów" jadących ławą. oelka - 15:23 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Ludzie, nawet ci z prawem jazdy często nie znają sobie sprawy, że droga dla rowerów jest taką sama jezdnią jak ta dla samochodów, tylko przeznaczoną do ruchu rowerów i można po niej jechać zgodnie z przepisami do 50km/h, jeśli przebiega w terenie zabudowanym, po zanim odpowiednio szybciej.
Na jezdnię dla samochodów nikt raczej by nie wpuścił trzylatka na rowerku biegowym, czy spacerował z dzieckiem w wózku, albo z psem podczas wieczornych lub porannych sików. A na drodze dla rowerów to codzienność.
"Cisnący kolarz" po DDR może być na przykład człowiekiem jadącym do pracy, lub mającym sprawę do załatwienia. W końcu rower to środek transportu, a nie tylko przedmiot do uprawiania sportu czy wycieczek krajoznawczych.
Sam bardzo często jeżdżę w miarę warunków z prędkością koło 30km/h i przeganiam m. in. "spacerowiczów" jadących ławą. oelka - 15:23 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Nie kpię z nikogo. Nie znam go, nie wiem jak jeździ. Po prostu podkreślam, że jeśli uważasz, że jest w stanie zrobić sobie o kogoś krzywdę, to powinien jeździć po chodniku dopóki się nie nauczy. I tak, też spotkam takich dorosłych, nawet więcej niż dzieci - one jakby czują, że gdzieś tam może stać się krzywda.
Żaden rodzic nie usunie dziecka spod kół, jeśli ono nagle skręci. Ale od tego jest, by dużo przewidywać. Jesteś doświadczoną rowerzystką, więc powinnaś robić to, czego Twoje dziecko nie może lub nie umie jeszcze - widzieć wszystko. Mówić mu w porę: uważaj, ktoś jedzie szybko z naprzeciwka, uważaj, będzie nas wyprzedzał, uważaj na tym skrzyżowaniu auto z prawej. Po takim komunikacie nie powinien zjechać do lewej, co?
Nie, nie poleciałem w fantazję. "Trzymaj się prawej strony" to komunikat o identycznym poziomie skomplikowania jak "czerwone - stój".
Dziecka nie będę miał. To niewiarygodna strata czasu i życia. Mam wystarczająco rzeczy do robienia i wystarczająco mało czasu, żeby już go nie marnować na niepotrzebne bzdury. Jeśli jednak wbrew wszystkim chęciom i staraniom pojawi się taka jednostka, to tak, będzie miał dokładnie tę samą szkołę, którą ja dostałem od ojca. Nauczy się jeździć jezdnią. Sam po Puławskiej czy Krakowskiej nie pojedzie, ale ze mną już tak. Oczywiście jak będzie już umiał zrobić to bezpiecznie.
Wielokrotnie to dziecko ma więcej oleju w głowie niż dorosły jadący tą samą DDR. Miej to na uwadze. Idiotów na świecie nie brakuje, spotykam ich każdego dnia... i to zawsze nowych. Ja nie staram się nikomu zrobić krzywdy. Jeżdżę bezpiecznie dla siebie i dla innych. Nie mogę odpowiadać za to, co zrobi inny człowiek, któremu się chce jechać szybciej. Ale sprzeciwiam się wrzucaniu wszystkich do jednego wora tylko dlatego, że po drodze rowerowej jedzie osoba, która równie dobrze może bezpiecznie dla siebie jechać chodnikiem (mi tam nie wolno być).
Skąd w ogóle ta cyfra, te 30 km/h? Dogoniłaś którego prującego i ustaliłaś, że faktycznie tyle jechał? Hipek - 11:42 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Żaden rodzic nie usunie dziecka spod kół, jeśli ono nagle skręci. Ale od tego jest, by dużo przewidywać. Jesteś doświadczoną rowerzystką, więc powinnaś robić to, czego Twoje dziecko nie może lub nie umie jeszcze - widzieć wszystko. Mówić mu w porę: uważaj, ktoś jedzie szybko z naprzeciwka, uważaj, będzie nas wyprzedzał, uważaj na tym skrzyżowaniu auto z prawej. Po takim komunikacie nie powinien zjechać do lewej, co?
Nie, nie poleciałem w fantazję. "Trzymaj się prawej strony" to komunikat o identycznym poziomie skomplikowania jak "czerwone - stój".
Dziecka nie będę miał. To niewiarygodna strata czasu i życia. Mam wystarczająco rzeczy do robienia i wystarczająco mało czasu, żeby już go nie marnować na niepotrzebne bzdury. Jeśli jednak wbrew wszystkim chęciom i staraniom pojawi się taka jednostka, to tak, będzie miał dokładnie tę samą szkołę, którą ja dostałem od ojca. Nauczy się jeździć jezdnią. Sam po Puławskiej czy Krakowskiej nie pojedzie, ale ze mną już tak. Oczywiście jak będzie już umiał zrobić to bezpiecznie.
Wielokrotnie to dziecko ma więcej oleju w głowie niż dorosły jadący tą samą DDR. Miej to na uwadze. Idiotów na świecie nie brakuje, spotykam ich każdego dnia... i to zawsze nowych. Ja nie staram się nikomu zrobić krzywdy. Jeżdżę bezpiecznie dla siebie i dla innych. Nie mogę odpowiadać za to, co zrobi inny człowiek, któremu się chce jechać szybciej. Ale sprzeciwiam się wrzucaniu wszystkich do jednego wora tylko dlatego, że po drodze rowerowej jedzie osoba, która równie dobrze może bezpiecznie dla siebie jechać chodnikiem (mi tam nie wolno być).
Skąd w ogóle ta cyfra, te 30 km/h? Dogoniłaś którego prującego i ustaliłaś, że faktycznie tyle jechał? Hipek - 11:42 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
eh zniknął mi wpis więc napiszę jeszcze raz - ośmiolatek umie się trzymać prawej strony - ale zdarza mu się zjechać na ta lewą, może nawet się zatrzymać nagle.
Zdarza mu się to już coraz rzadziej ale zdarza.
I kpisz z mojego ośmiolatka jak ja takich dorosłych na swojej drodze spotykam !!!
Czerwone i zielone - to już poleciałeś na fantazję...
Ciekawe czy jak ty będziesz mieć dziecko i 10 lat minie i co puścisz go na Puławską albo chociaż na al Krakowską ??? Życze w takim razie idealnego dziecka.
Zresztą nie wiem może 10 latki to faktycznie nadają się na jazdę po ulicy.
Nie twierdzę że ścieżka jest tylko dla takich dzieci ale cisnący kolaż to przeważnie dorosła osoba i powinna mieć więcej w głowie oleju niż dziecko.
Żadna matka nie jest w każdej chwili usunąć dzieciaka spod pędzącego kolarza - miej to na uwadze.... Katana1978 - 11:24 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Zdarza mu się to już coraz rzadziej ale zdarza.
I kpisz z mojego ośmiolatka jak ja takich dorosłych na swojej drodze spotykam !!!
Czerwone i zielone - to już poleciałeś na fantazję...
Ciekawe czy jak ty będziesz mieć dziecko i 10 lat minie i co puścisz go na Puławską albo chociaż na al Krakowską ??? Życze w takim razie idealnego dziecka.
Zresztą nie wiem może 10 latki to faktycznie nadają się na jazdę po ulicy.
Nie twierdzę że ścieżka jest tylko dla takich dzieci ale cisnący kolaż to przeważnie dorosła osoba i powinna mieć więcej w głowie oleju niż dziecko.
Żadna matka nie jest w każdej chwili usunąć dzieciaka spod pędzącego kolarza - miej to na uwadze.... Katana1978 - 11:24 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Ach, jeszcze jedno przemyślenie z drogi do pracy, Katano. Piszesz, że droga rowerowa nie jest własnością tego "cisnącego" kolarza, ale i dzieciaków, które się uczą jeździć. Pamiętaj, że kij ma dwa końce: droga rowerowa nie jest własnością dzieciaków, które się uczą jeździć, ale również tego "cisnącego" kolarza.
Hipek - 06:54 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Dwa komentarze - okazuje się, że limit jest tylko na 2048 znaków...
Hipek - 05:57 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Katana: (2)
Powiem Ci ciekawostkę: gdy ja miałem 7 (siedem) lat, mój ojciec zaczął mnie uczyć jeździć rowerem w ruchu. Nie było wówczas barbarzyńskich pomysłów typu "droga rowerowa", tylko jechało się normalnie, tak jak to być powinno. I, wyobraź sobie, mi się nie "zdarzało" zjechać do lewej strony jezdni. Trzymałem się prawej. Powiem więcej - mijam i wyprzedzam sporo małych dzieciaków jeżdżących po DDR. Młodszych niż te 10 lat. Niektóre nawet sporo, niektóre nawet z bocznymi kółkami. Gdy jadą z rodzicami, oni zawsze mają czas, żeby mu krzyknąć "Uważaj, ktoś jedzie z naprzeciwka". A sam widzę, że dzieci zauważają mnie i nawet jeśli jechały bliżej środka, to chowają się przed lub za rodzica. Bardzo rzadko się zdarza, żeby dzieciak jechał jak samobójca - ale jeśli tak jedzie, to jest to zasługa rodzica, który daje dziecku zły przykład i sam jedzie zygzakiem albo lewą stroną.
Kolarz który "ciśnie" 30 km/h (to nie jest wielka prędkość) zapewne chce gdzieś szybko dotrzeć. Ma się wlec, bo Ty nie potrafisz nauczyć dziecka jechać przy prawej stronie? I co ma do tego to, że ktoś jedzie swoim tempem?
Może po prostu zastanów się - albo Ty przesadzasz, albo nie pilnujesz, albo faktycznie Twoje dziecko wymaga szczególnej opieki dotyczącej przepisów ruchu drogowego.
Bestia:
Jeśli wkurzył się bo za wolno wyprzedzałeś, to na łamach bloga należy się, owszem, ale soczyste "spierdalaj".
Koleżankę masz. Tyle da się zauważyć ze zdjęcia. Daj zdjęcie w normalnych kolorach, nie kombinowane i bez okularów zasłaniających pół twarzy, to będzie się myślało, czy ładna. Na razie to nic nie widać poza tym, że to dziewczyna. Hipek - 05:51 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Powiem Ci ciekawostkę: gdy ja miałem 7 (siedem) lat, mój ojciec zaczął mnie uczyć jeździć rowerem w ruchu. Nie było wówczas barbarzyńskich pomysłów typu "droga rowerowa", tylko jechało się normalnie, tak jak to być powinno. I, wyobraź sobie, mi się nie "zdarzało" zjechać do lewej strony jezdni. Trzymałem się prawej. Powiem więcej - mijam i wyprzedzam sporo małych dzieciaków jeżdżących po DDR. Młodszych niż te 10 lat. Niektóre nawet sporo, niektóre nawet z bocznymi kółkami. Gdy jadą z rodzicami, oni zawsze mają czas, żeby mu krzyknąć "Uważaj, ktoś jedzie z naprzeciwka". A sam widzę, że dzieci zauważają mnie i nawet jeśli jechały bliżej środka, to chowają się przed lub za rodzica. Bardzo rzadko się zdarza, żeby dzieciak jechał jak samobójca - ale jeśli tak jedzie, to jest to zasługa rodzica, który daje dziecku zły przykład i sam jedzie zygzakiem albo lewą stroną.
Kolarz który "ciśnie" 30 km/h (to nie jest wielka prędkość) zapewne chce gdzieś szybko dotrzeć. Ma się wlec, bo Ty nie potrafisz nauczyć dziecka jechać przy prawej stronie? I co ma do tego to, że ktoś jedzie swoim tempem?
Może po prostu zastanów się - albo Ty przesadzasz, albo nie pilnujesz, albo faktycznie Twoje dziecko wymaga szczególnej opieki dotyczącej przepisów ruchu drogowego.
Bestia:
Jeśli wkurzył się bo za wolno wyprzedzałeś, to na łamach bloga należy się, owszem, ale soczyste "spierdalaj".
Koleżankę masz. Tyle da się zauważyć ze zdjęcia. Daj zdjęcie w normalnych kolorach, nie kombinowane i bez okularów zasłaniających pół twarzy, to będzie się myślało, czy ładna. Na razie to nic nie widać poza tym, że to dziewczyna. Hipek - 05:51 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Katana: (1)
No to zaczniemy od podstaw, bo chyba nie wyraziłem się poprzednio wystarczająco jasno:
PORD, Art 33, pkt 5, ust 1:
Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jednośladowym jest dozwolone wyjątkowo, gdy:
- opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem
Jeśli Twoje dziecko nie jest w stanie ogarnąć jazdy prosto na rowerze, nie jest w stanie zrozumieć, że jedzie się przy prawej krawędzi drogi rowerowej, a Ty nie jesteś w stanie go przypilnować, żeby to robił, to Wasze miejsce jest na chodniku. I to zgodnie z przepisami. Dodatkowo na Twoim miejscu bym się spieszył z zaznajomieniem go z przepisami, bo od 10 roku życia kończy się taryfa ulgowa i dziesięciolatek winien jechać nie chodnikiem, a jezdnią tam, gdzie nie ma DDR.
Ale nie, kusi mnie zapytać: serio? SERIO? Naprawdę ośmiolatek nie jest w stanie ogarnąć prostej zasady: jak jedziemy po drodze rowerowej to trzymamy się prawej strony? Powiedz, czy równie prosta zasada "czerwone - stój" czy też "na jezdnię nie wchodź" też mu sprawia problemy, czy też mu się "zdarza", "bo to jeszcze dziecko"? Hipek - 05:50 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
No to zaczniemy od podstaw, bo chyba nie wyraziłem się poprzednio wystarczająco jasno:
PORD, Art 33, pkt 5, ust 1:
Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jednośladowym jest dozwolone wyjątkowo, gdy:
- opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem
Jeśli Twoje dziecko nie jest w stanie ogarnąć jazdy prosto na rowerze, nie jest w stanie zrozumieć, że jedzie się przy prawej krawędzi drogi rowerowej, a Ty nie jesteś w stanie go przypilnować, żeby to robił, to Wasze miejsce jest na chodniku. I to zgodnie z przepisami. Dodatkowo na Twoim miejscu bym się spieszył z zaznajomieniem go z przepisami, bo od 10 roku życia kończy się taryfa ulgowa i dziesięciolatek winien jechać nie chodnikiem, a jezdnią tam, gdzie nie ma DDR.
Ale nie, kusi mnie zapytać: serio? SERIO? Naprawdę ośmiolatek nie jest w stanie ogarnąć prostej zasady: jak jedziemy po drodze rowerowej to trzymamy się prawej strony? Powiedz, czy równie prosta zasada "czerwone - stój" czy też "na jezdnię nie wchodź" też mu sprawia problemy, czy też mu się "zdarza", "bo to jeszcze dziecko"? Hipek - 05:50 środa, 16 lipca 2014 | linkuj
Może ja wtrącę swoje 3 zdania. Ostatnio jeżdżę z moim synem po ścieżkach i uważam że takie 30 km/h to za dużo.
8 latek mimo wpajanych zasad czasem mu się zdarzy zboczyć na lewą stronę ścieżki - sorry to jeszcze jest dziecko ! Nie można wymagać od niego zasad ruchu (karta rowerowa jest od podajże 4 klasy) gdzie mam z nim jeździć ?!!!!!
Kuźwa na pewno nie na ulicy ! A taki kolaż co ciśnie 30 może jechać ulicą to musi się liczyć z tym że ścieżka rowerowa nie jest tylko jego własnością ale i dzieciaków które też jeżdżą swoim tempem i UCZĄ się dopiero jeździć !!! Katana1978 - 22:20 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
8 latek mimo wpajanych zasad czasem mu się zdarzy zboczyć na lewą stronę ścieżki - sorry to jeszcze jest dziecko ! Nie można wymagać od niego zasad ruchu (karta rowerowa jest od podajże 4 klasy) gdzie mam z nim jeździć ?!!!!!
Kuźwa na pewno nie na ulicy ! A taki kolaż co ciśnie 30 może jechać ulicą to musi się liczyć z tym że ścieżka rowerowa nie jest tylko jego własnością ale i dzieciaków które też jeżdżą swoim tempem i UCZĄ się dopiero jeździć !!! Katana1978 - 22:20 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Nie to ładne - co ładne, tylko to - co się podoba. Jak Ci się podoba, to wystarczy. Po tych zdjęciach trudno oceniać. A zresztą, "Urodą kapusty nie okrasisz" - jak mawiał mój dziadek.
yurek55 - 19:11 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Hipku, ja odnoszę się się do tego fragmentu wpisu z bloga:
"Zawsze, na najbardziej zatłoczonej przez matki z dziećmi, babcie i ludzi z psami DDRce znajdzie się cisnący wynik kolarz." - i o takich ścigantach piszę. Takich debili po prostu nie trawię.
A co do podstawowych zasad i twojego pytania, to oczywiście nie wymagasz wiele, ale.... sory, takich mamy rowerzystów... yurek55 - 18:46 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
"Zawsze, na najbardziej zatłoczonej przez matki z dziećmi, babcie i ludzi z psami DDRce znajdzie się cisnący wynik kolarz." - i o takich ścigantach piszę. Takich debili po prostu nie trawię.
A co do podstawowych zasad i twojego pytania, to oczywiście nie wymagasz wiele, ale.... sory, takich mamy rowerzystów... yurek55 - 18:46 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
A co ja mam do tego, że ktoś nigdy nie pojedzie jezdnią? Czy to moja sprawa? Są miejsca do bujania się od lewej do prawej, jeżdżenia bez rozglądania się i prowadzania dzieci - nazywa się to "park". Można też sobie takie numery robić na "chodniku". Na drodze rowerowej się przemieszcza, to pas ruchu jak każdy inny.
Rozumiem, że ktoś chce sobie wieczorem uskuteczniać rekreację i nie mam nic do tego. Rozumiem, że chce gdzieś sobie wyprowadzić dziecko (PORD! Dzieci do lat 10 mogą jeździć po chodnikach!). Ale to nie znaczy, że można ludziom skręcać bezpośrednio pod koła (kolega ma teraz złamaną rękę przez takiego barana, zdarzenie bynajmniej nie przy dużych prędkościach).
Nie jestem ścigantem. Nie ścigam się z nikim, zwykle pędzę, gdy mam pusto i równo (albo jezdnią), bo zbyt wielu kretynów spotkałem i lubię komplet (swoich) sprawnych kończyn. W miejscach pełnych ludzi zwalniam. Zawsze, bo - znowu - interesuje mnie moja bezwypadkowość. Ale to jeszcze nie oznacza, że powinienem wlec się 15 km/h tylko dlatego, że ktoś boi się jechać jezdnią.
Skoro ustawodawca stwierdził, że człowiek mający ukończone 18 lat ma prawo poruszać się rowerem i motorowerem po drogach publicznych, to znaczy, że zakłada, że taki człowiek ogarnia podstawowe zasady poruszania się. Te podstawowe zasady to w skrócie:
- jedź przy prawej,
- oglądnij się zanim zmienisz tor ruchu,
- zasygnalizuj zmianę kierunku ruchu.
Czy to tak wiele? Jurku, czy to wiele? Hipek - 16:32 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Rozumiem, że ktoś chce sobie wieczorem uskuteczniać rekreację i nie mam nic do tego. Rozumiem, że chce gdzieś sobie wyprowadzić dziecko (PORD! Dzieci do lat 10 mogą jeździć po chodnikach!). Ale to nie znaczy, że można ludziom skręcać bezpośrednio pod koła (kolega ma teraz złamaną rękę przez takiego barana, zdarzenie bynajmniej nie przy dużych prędkościach).
Nie jestem ścigantem. Nie ścigam się z nikim, zwykle pędzę, gdy mam pusto i równo (albo jezdnią), bo zbyt wielu kretynów spotkałem i lubię komplet (swoich) sprawnych kończyn. W miejscach pełnych ludzi zwalniam. Zawsze, bo - znowu - interesuje mnie moja bezwypadkowość. Ale to jeszcze nie oznacza, że powinienem wlec się 15 km/h tylko dlatego, że ktoś boi się jechać jezdnią.
Skoro ustawodawca stwierdził, że człowiek mający ukończone 18 lat ma prawo poruszać się rowerem i motorowerem po drogach publicznych, to znaczy, że zakłada, że taki człowiek ogarnia podstawowe zasady poruszania się. Te podstawowe zasady to w skrócie:
- jedź przy prawej,
- oglądnij się zanim zmienisz tor ruchu,
- zasygnalizuj zmianę kierunku ruchu.
Czy to tak wiele? Jurku, czy to wiele? Hipek - 16:32 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Nie sądziłem, że jesteś taki pryncypialny. Na ddr jeżdżą różni ludzie, z przewagą takich, którzy NIGDY nie pojadą jezdnią., bo się po prostu boją. Ja nie oczekuję nawet od nich znajomości zasad poruszania się rowerem - unikam rozczarowań, a przede wszystkim niebezpiecznych kolizji. I pozostanę pozwolisz przy swoim zdaniu. Na ddr wolę, żeby ścigantów nie było.
yurek55 - 15:54 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Primo: dziecka na czterech kółkach tam nie powinno być.
Secundo: Jeśli już tam jest, to powinien być obok rodzic, który rzeczone dziecko będzie w stanie zabrać sprzed moich kół.
Tertio: ponieważ liczba idiotów jest nieskończona, taka sytuacja może się zdarzyć. Nie powiem przy jakiej prędkości omijam takie dzieci, bo wtedy zwykle nie patrzę na licznik. Jeśli widzę je z daleka, zwalniam. Jeśli zobaczę w ostatniej chwili to już różnie bywa. Hipek - 15:14 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Secundo: Jeśli już tam jest, to powinien być obok rodzic, który rzeczone dziecko będzie w stanie zabrać sprzed moich kół.
Tertio: ponieważ liczba idiotów jest nieskończona, taka sytuacja może się zdarzyć. Nie powiem przy jakiej prędkości omijam takie dzieci, bo wtedy zwykle nie patrzę na licznik. Jeśli widzę je z daleka, zwalniam. Jeśli zobaczę w ostatniej chwili to już różnie bywa. Hipek - 15:14 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Jeśli robisz to wyprzedzając dzieci na czterech kółkach, to... bez komentarza
yurek55 - 14:53 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
No to widocznie mamy różne postrzeganie autora. Ja to widzę już od dawna.
Nie wiem czemu ktoś, kto jedzie 35 km/h po DDR od razu zasługuje na miano oszołoma. Sam to bardzo często robię. Krytyka należy się baranom, którzy nie potrafią trzymać się prawej krawędzi i jadą stadami uniemożliwiając przejazd. DDR to nie rekreacyjny chodniczek w parku tylko normalny pas ruchu. Hipek - 14:46 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Nie wiem czemu ktoś, kto jedzie 35 km/h po DDR od razu zasługuje na miano oszołoma. Sam to bardzo często robię. Krytyka należy się baranom, którzy nie potrafią trzymać się prawej krawędzi i jadą stadami uniemożliwiając przejazd. DDR to nie rekreacyjny chodniczek w parku tylko normalny pas ruchu. Hipek - 14:46 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Ja tez pogardy nie wyczytałem, ani wprost, ani między wierszami. Wpis traktuje z takim samym dystansem siebie, jak i niedzielnych rowerzystów-znajomków. Krytykuje natomiast - i to bardzo delikatnie - oszołomów, którzy na ddr pokazują, że potrafią jechać 35 km/h.
yurek55 - 14:34 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Bestia, Twój cały blog jest pisany z pogardą kierowaną w kierunku "niekolarzy". Mniejszą, większą, ale jednak. W tym wpisie widać to aż nadto: oto Wielki Kolarz zstąpił na ziemię i zaszczycił swoją boskością gromadę leszczy z piszczącymi łańcuchami.
Hipek - 12:35 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
z pogardą to właśnie Ci napinający się kolarze przez duże K zostali potraktowani ;) i nie trzeba czytać między wierszami. wszystko tu zostało napisane czarno na białym. uff, dobrze, że nie mieszkam w dużym mieście :D
Gość - 12:31 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Ja tu pogrady nie widzę. Humor i lekka doza drwinki, owszem jest.
Gość - 12:14 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Nie do końca rozumiem, czemu "akolarskie ziomeczki" są komentowane z taką pogardą. Taki jesteś wyjątkowy, bo masz kolarkę, obcisłe gacie i czasem jeździsz na dłuższą trasę?
Hipek - 11:28 wtorek, 15 lipca 2014 | linkuj
Komentuj