Wpisy archiwalne w kategorii
>24kmph
Dystans całkowity: | 14265.81 km (w terenie 26.21 km; 0.18%) |
Czas w ruchu: | 558:19 |
Średnia prędkość: | 25.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 77.50 km/h |
Suma podjazdów: | 12301 m |
Suma kalorii: | 56397 kcal |
Liczba aktywności: | 278 |
Średnio na aktywność: | 51.32 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
Agrykola
Wspólnie z kolarskim znajomkiem doszliśmy do wniosku, że Agrykola robi nogę.
- DST 43.27km
- Czas 01:48
- VAVG 24.04km/h
- VMAX 50.00km/h
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Środa, 23 lipca 2014
Kategoria >24kmph, Dystansówki > 50 km, Grupą, Łańcuch
Warszawska Nocna Pojazdówka po raz drugi
Znajdź jedną nieprawidłowość na zdjęciu powyżej
- DST 115.26km
- Czas 04:25
- VAVG 26.10km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Wtorek, 22 lipca 2014
Kategoria >24kmph, Dystansówki > 50 km, Lameriada, Łańcuch
Wojownik w kolarskiej sprawie na Veturilo
... czyli spotkanie z członkiem Nieoficjalnej Bojówki Wypożyczalni Veturilo.
Dzień był tak bardzo szosowy, że nie zważając na moją agorafobię, wyleciałem na podwarszawskie wioski. Wyjąłem słuchawki z uszu, w końcu najlepsza muzyka na dziś to szum szosowych opon na rozgrzanym asfalcie.
Nawet zaczynało mi się podobać na tych wsiach. Totalne zero samochodów, silny wiatr dodawał ochłody, a na tej akurat podwarszawskiej wiosce jest takie regionalne, szosowe zagłębie. Idealnie gładkie asfalty ściągają kolarzy wszelkiej maści, można się zapoznać, pojeździć w przygodnych grupkach, albo poudawać, że się z kimś ściga. Nawet fajne te podwarszawskie wioski.
Wyłączyłem więc myślenie i skupiłem się jedynie na utrzymaniu tempa, mijając co raz to nowe pola kwitnących słoneczników i cebuli gotowej do zbiorów. Nie wiadomo jak, nagle znalazłem się w Konstancinie i gładko nawróciłem pętlę abarot do Warszawy.
Dzień byłby tak wspaniale szosowy, w końcu oderwałem się od zagadywania dziewczyn na DDRach i pojechałem nieco szybciej, a w kolarskie w sumie o to chodzi - żeby było szybciej. Niestety, ten tak wspaniale kolarski dzień musiał spierdzielić członek Nieoficjalnej Bojówki Veturilo.
Kiedy jechałem już po Ujazdowskich, dziękując w myślach rodzicom, że nie mieszkam na wsi, w oddali zauważyłem zaparkowany samochód tak, że maską zastawiał połowę DDRki. Na wysokości ulicy Wilczej jest to tak częste, że zwyczajnie to olałem, nie stał po mojej stronie jazdy, więc potraktowałem jak powietrze (tak samo jak traktuję psy, dzieci i innych przechodniów na DDR. To już jest tak nagminne, że nie chce mi się zwracać takim osobnikom uwagę). Przede mną jechało dwóch rowerzystów. Jakiś pan w garniturze i chłopak na Veturilo. Podczas mijania zastawiającego DDRkę samochodu, Pan w garniturze coś tam przeklął i pozdrowił kierowcę, który był nadal w aucie, środkowym palcem. Bardzo ładnie! Członek Bojówki Veturilo nie mógł być gorszy. Pieprznął więc z kopa w reflektor wymuskanej audicy. Cóż za wspaniały pomysł! Zamiast wyśmiać, zwyklinać i napiętnować społecznie frajera, który zastawia DDR tak, aby zapadło mu w pamięć, że dróg dla rowerów się nie zastawia, bo potem obciach straszny na mieście, to frajer będzie wspominał ten dzień, że jakiś pojeb na rowerze skopał mu samochód. W ten sposób poszkodowany niejako rowerzysta, stał się winnym, co uzmysłowił mu wspomniany kierowca wieloma obelgami i groźbami karalnymi, czemu się kompletnie nie dziwię. Nawet chyba bym nie bronił tego bojówkarza, gdyby rzeczone przepowiednie kierowcy się sprawdziły. No aż mi się głupio zrobiło za tego idiotę na Veturilo.
A potem, my, normalni rowerzyści, którzy starają się współżyć z innymi uczestnikami ruchu na cywilizowanych zasadach, dziwimy się, że kierowcy traktują nas jak osobników niespełna rozumu.
Ja wiedziałem, że te Veturilo to przeistoczy się w fanatyzm.
- DST 82.00km
- Czas 03:16
- VAVG 25.10km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 38.0°C
- Kalorie 1527kcal
- Podjazdy 232m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Sobota, 19 lipca 2014
Kategoria Pro, Łańcuch, Dystansówki > 50 km, >24kmph
A ten Majka to pewnie na epo jechał
... czyli o polskiej mentalności słów kilka.
Wróciłem z szosy i odebrałem zapomnianego smsa, którego dostałem gdzieś po drodze. "Ty słyszałeś, że Majka wygrał etap Tour de France?" Wiadomość z kategorii "Nie mam eurosportu, nie mam facebooka, nie mam prądu, w ogóle nie interesuję się kolarstwem". Po kilku chwilach, mój telefon zawibrował jeszcze raz. "Jakiś dobry doping chyba ma, epo albo argon napierdala pewnie". No kurwa, serio? A co do tego argonu, to muszę wyhaczyć jakąś starą lodówkę i wypróbować na sobie, musi mieć niezłego kopa ten argon.
Taki to przykład polskiej mentalności, polska nie dostała się na mundial - patałachy i amatorzy, ale niestety kibicować trzeba, za 4 lata może wyjdziemy z fazy grupowej. Z drugiej strony, Polak ogolił 400 zawodników na najtrudniejszym etapie najtrudniejszego wyścigu na świecie - oj, pewnie naćpany jechał. Boże, gdzie ja żyję?
Po 21 latach Polak wygrywa na Tour de France, staje na pudle, a komentatorzy z całego świata zastanawiają się jak wymawia się jego imię. Na te pudło dostał się po pięciu godzinach jazdy w górskim piekle, ale przecież nie dlatego, że jest wyśmienitym kolarzem, który potrafi pokazać klasę. Zwyczajnie jeździ naćpany to wygrywa, tak jak i reszta kolarzy.
Boże..
Wróciłem z szosy i odebrałem zapomnianego smsa, którego dostałem gdzieś po drodze. "Ty słyszałeś, że Majka wygrał etap Tour de France?" Wiadomość z kategorii "Nie mam eurosportu, nie mam facebooka, nie mam prądu, w ogóle nie interesuję się kolarstwem". Po kilku chwilach, mój telefon zawibrował jeszcze raz. "Jakiś dobry doping chyba ma, epo albo argon napierdala pewnie". No kurwa, serio? A co do tego argonu, to muszę wyhaczyć jakąś starą lodówkę i wypróbować na sobie, musi mieć niezłego kopa ten argon.
Taki to przykład polskiej mentalności, polska nie dostała się na mundial - patałachy i amatorzy, ale niestety kibicować trzeba, za 4 lata może wyjdziemy z fazy grupowej. Z drugiej strony, Polak ogolił 400 zawodników na najtrudniejszym etapie najtrudniejszego wyścigu na świecie - oj, pewnie naćpany jechał. Boże, gdzie ja żyję?
Po 21 latach Polak wygrywa na Tour de France, staje na pudle, a komentatorzy z całego świata zastanawiają się jak wymawia się jego imię. Na te pudło dostał się po pięciu godzinach jazdy w górskim piekle, ale przecież nie dlatego, że jest wyśmienitym kolarzem, który potrafi pokazać klasę. Zwyczajnie jeździ naćpany to wygrywa, tak jak i reszta kolarzy.
Boże..
- DST 100.00km
- Czas 04:12
- VAVG 23.81km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 36.0°C
- Kalorie 2032kcal
- Podjazdy 607m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Gleba życia + tydzień spokoju od kolarstwa
Spadł deszcz, zrobiło się tak ślisko, że z trudem ruszało się z miejsca. Ktoś w peletonie przede mną poślizgnął się i wylądował na asfalcie. Zblokowałem tylne koło i siłą rzeczy, przelatując w powietrzu około metra, wyłożyłem się obok niego. Kumplowi nic się nie stało, a we mnie adrenalina buzowała tak, że również nie czułem żadnego poważniejszego bólu. Ruszyliśmy więc dalej, ale po kilkunastu minutach pojawił się u mnie ostry ból nadgarstka. "E tam, zbite" pomyślałem i jęcząc z bólu na każdym wyboju jechałem dalej. Po 120 km ból był już tak silny, że nie mogłem ruszyć dłonią.
Po trasie był mundial, wiec próbowałem znieczulić dłoń domowymi sposobami u znajomych (hehe). Jestem rzadkim gościem u lekarzy, ale kumpel nastraszył mnie, żebym rano podskoczył na ostry dyżur, bo nadgarstek może mi się zagoić tak, że do końca życia będę miał go sztywnego. Trochę, przesadził, ale w ostatecznym rozrachunku bardzo dobrze zrobił.
Ranek nie przyniósł żadnej poprawy, a ręka dodatkowo spuchła. Do wizyty u lekarza ostatecznie przekonało mnie google, że jakieś zwyrodnienia mogą mi się tam zrobić.
Diagnoza to pęknięcie kości jakiejś tam oraz zwichnięty nadgarstek. Doktor założył mi gips i przepisał leki. Z przeciwbólowych to na pewno zrezygnuję, bo tak dla zasady, jestem przeciwnikiem.
I takim sposobem mam co najmniej tydzień spokoju od kolarstwa, ale oj, opłacało się ;). Po pierwsze, przejechałem super trasę z poważną kontuzją, z czego jestem dumny. Po drugie, ostatecznie udowodniłem M., że kolarstwo szosowe jest kilkakrotnie bardziej męskim sportem od jej ulubionej piłki nożnej. Taki przykładowy piłkarz schodzi z boiska jak mu krewka z ranki poleci, nie co taki kolarz szosowy!
Wybaczcie kalece błędy i literówki, piszę jedną ręką.
- DST 149.35km
- Czas 05:13
- VAVG 28.63km/h
- VMAX 49.44km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 2801kcal
- Podjazdy 371m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Night ride - warszawska nocna pojazdówka
Cyklista w Warszawie jak zwykle stanął na wysokości zadania i zorganizował pro rundę dookoła centrum Warszawy. Opity kawą, lekko zmęczony po całym dniu, stawiłem się na starcie jako pierwszy o 22:30 zastanawiając się co ja właściwie najmądrzejszego robię.
Po chwili, na miejscu zgrupki pojawili się stali bywalcy i wiele nowych osób. Znaczna większość na szosach. Przyjechała nawet parka na ostrych kołach. Jako, że jestem znany z niezbyt przychylnej opinii o rowerowych hipsterach, od razu zagadałem, czy czasem nie chcą kupić ode mnie przerzutki, bo mam na sprzedaż po taniości. Ostre koło - podobno taki miejski rower, niestety parka wykruszyła się przed metą... Mimo wszystko, fajnie było razem przejechać te kilkadziesiąt kilometrów. Moja oferta jest nadal aktualna.
Zdjęcia jak widzicie nie są wybitne, mój telefon nie ogarnia po zmroku (w dzień w sumie też nie). Jest jeszcze nadzieja w GoPro Cyklisty.
Jeśli chodzi o wrażenia z jazdy, to po przejeździe peletonem przez Nowy Świat, czy Mokotowską, poziom lansu nabity mam na co najmniej tydzień. Trasa przebiegła bez poważniejszych incydentów, bez defektów (nie złapałem gumy!), a przez doborowe towarzystwo nie zwracało się uwagi, że jest 1 w nocy i tylko 9 stopni Celsjusza. Na pewno spotkacie mnie na kolejnej edycji miejskiej pojazdówki. Do zobaczenia na trasie!
©Cyklista w Warszawie
Po chwili, na miejscu zgrupki pojawili się stali bywalcy i wiele nowych osób. Znaczna większość na szosach. Przyjechała nawet parka na ostrych kołach. Jako, że jestem znany z niezbyt przychylnej opinii o rowerowych hipsterach, od razu zagadałem, czy czasem nie chcą kupić ode mnie przerzutki, bo mam na sprzedaż po taniości. Ostre koło - podobno taki miejski rower, niestety parka wykruszyła się przed metą... Mimo wszystko, fajnie było razem przejechać te kilkadziesiąt kilometrów. Moja oferta jest nadal aktualna.
Zdjęcia jak widzicie nie są wybitne, mój telefon nie ogarnia po zmroku (w dzień w sumie też nie). Jest jeszcze nadzieja w GoPro Cyklisty.
Jeśli chodzi o wrażenia z jazdy, to po przejeździe peletonem przez Nowy Świat, czy Mokotowską, poziom lansu nabity mam na co najmniej tydzień. Trasa przebiegła bez poważniejszych incydentów, bez defektów (nie złapałem gumy!), a przez doborowe towarzystwo nie zwracało się uwagi, że jest 1 w nocy i tylko 9 stopni Celsjusza. Na pewno spotkacie mnie na kolejnej edycji miejskiej pojazdówki. Do zobaczenia na trasie!
©Cyklista w Warszawie
- DST 86.40km
- Czas 03:26
- VAVG 25.17km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 1614kcal
- Podjazdy 156m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
bestiaheniu w sklepie rowerowym
Pani ekspedientka: Co dla pana?
bestiaheniu: A detkę 700x23 poproszę
Pani ekspedientka: Czyli szosa?
bestiaheniu: TYLKO SZOSA!
hehehe
bestiaheniu: A detkę 700x23 poproszę
Pani ekspedientka: Czyli szosa?
bestiaheniu: TYLKO SZOSA!
hehehe
- DST 29.62km
- Czas 01:12
- VAVG 24.68km/h
- VMAX 53.00km/h
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Niedziela, 8 czerwca 2014
Kategoria Pro, Łańcuch, Grupą, Dystansówki > 50 km, >24kmph
Czerwcowa Wielka Pętla
Może nie taka wielka, bywały większe, ale na pewno do drugiego piwka będę ją czuć w nogach. Dystans +100 podsunął mi pewne przemyślenia. Gdybym trzy lata temu powiedział komuś, że będę w stanie przejechać trzycyfrowy dystans, na bank by mnie wyśmiał. Teraz lekką nogą (no prawie) jadę 100 km. I tak, od moich pierwszych ośmiu kilometrów na Peżotello (po których miałem bombę życia) doszliśmy razem do takiej wprawy. No kto by pomyślał?
Foty:
Ta waga w oczach panów po prawo.
Dzięki i do zobaczenia następnym razem. Więcej fotek będzie u Cyklisty w Warszawie
Foty:
Ta waga w oczach panów po prawo.
Dzięki i do zobaczenia następnym razem. Więcej fotek będzie u Cyklisty w Warszawie
- DST 166.51km
- Czas 06:11
- VAVG 26.93km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 40.0°C
- Kalorie 2177kcal
- Podjazdy 177m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Uzupełnianie
- DST 31.22km
- Czas 01:19
- VAVG 23.71km/h
- VMAX 64.40km/h
- Kalorie 643kcal
- Podjazdy 84m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Zdjęcia z Wielkiej Pętli i piękno szosy
TYLKO SZOSA. Kolarstwo szosowe to nie tylko jazda na rowerze, waty i wyżyłowana noga. To piękno samo w sobie, estetyzm i dbanie o najmniejsze szczegóły. Między innymi dlatego poświęciłem kilka dni na wypolerowanie kilku mało znaczących części w moim rowerze. Większość rowerzystów jest zadowolona, kiedy wyreguluje hamulce, ja większą wagę przykładam do tego, jak te częsci wyglądają. W sumie to podchodzi pod zboczenie, nie wyjadę z plamką smaru na ramie.
W ręce wpadły mi foty z La Grande Boucle, które obfotografowałem, jak tylko dałem radę. Zobaczcie tylko co "cyknęła" Ania Wołomin
© Anna Wołomin
Niech ktoś spróbuje nie przyznać mi racji, że kolarstwo szosowe nie jest piękne.
W ręce wpadły mi foty z La Grande Boucle, które obfotografowałem, jak tylko dałem radę. Zobaczcie tylko co "cyknęła" Ania Wołomin
To już chyba tradycja, że zawsze na początku łapię gumę: © Anna Wołomin
© Anna Wołomin© Anna Wołomin
Niech ktoś spróbuje nie przyznać mi racji, że kolarstwo szosowe nie jest piękne.
- DST 35.85km
- Czas 01:29
- VAVG 24.17km/h
- VMAX 49.00km/h
- Kalorie 739kcal
- Podjazdy 118m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103