Wpisy archiwalne w kategorii
Łańcuch
Dystans całkowity: | 11465.04 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 465:44 |
Średnia prędkość: | 24.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 77.50 km/h |
Suma podjazdów: | 15429 m |
Suma kalorii: | 72393 kcal |
Liczba aktywności: | 227 |
Średnio na aktywność: | 50.51 km i 2h 03m |
Więcej statystyk |
Środa, 16 lipca 2014
Kategoria Lameriada, Trening > 20 kmph i < 24kmph, Łańcuch
Podwarszawski styl jazdy w upale
Tour of Qatar
Słońce wróciło, a z nim ponad 30-stopniowe upały. Jak sobie radzić z takim skwarem? Jest wiele różnych metod. Niektórzy zakładają termoaktywne ciuchy, inni mrożą zawartość swoich bidonów przed wyjazdem, a jeszcze inni zwyczajnie nie wychodzą na rower.Nie wspomniałem jeszcze o jednej metodzie, która trzymana jest w tajemnicy na podwarszawskich wioskach. Co to takiego? A jazda bez koszulki. Taki okaz ustrzeliłem dziś na Nowym Świecie. Kurwa, na NOWYM ŚWIECIE. Świat powoli schodzi na psy...
Ciekawe co by zrobił mój dziadek, gdyby coś takiego zobaczył. Takie okazy należy piętnować, bo to zwyczajny obciach i cebulactwo, żeby jeździć po tak reprezentacyjnych ulicach Warszawy, jak po polu...
- DST 52.15km
- Czas 02:11
- VAVG 23.89km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 38.0°C
- Kalorie 1133kcal
- Podjazdy 366m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Wtorek, 15 lipca 2014
Kategoria Łańcuch, Trening > 20 kmph i < 24kmph
Uzupełnianie2
- DST 51.35km
- Czas 02:12
- VAVG 23.34km/h
- VMAX 54.00km/h
- Kalorie 1051kcal
- Podjazdy 293m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Niedziela, 13 lipca 2014
Kategoria Grupą, Łańcuch, Wycieczki krajobrazowe < 20kmph
Akolarskie ziomeczki
W życiu każdego kolarza przychodzi taki dzień, kiedy wypadałoby "wyjść na rower" ze swoimi nierowerowymi znajomymi. Taki szosowy kolarz porzuca więc szosę do Powsina, Ośkę Warszawa, czy inne szosowe wypady z Cyklistą. Zamienia kask na kolarską czapę, nie dba o ciśnienie w oponach, kierunek wiatru, dystans, tylko zwyczajnie "wychodzi na rower". Jego licznik myli prędkość średnią z maksymalną i usilnie daje mu do zrozumienia, że jedzie z tempem 15km/h, a maksa ma 20 (bo z górki). I takim sposobem znajduje się w grupce rowerzystów z szeleszczącymi, nigdy nie smarowanymi łańcuchami, odbklaskami na kołach i butelkami wody w miejscu na bidon.
Taki dzień miałem i ja. Odkryłem, że na rowerze nie tylko można objeżdżać szosy, klepać coraz to więcej kilometrów, katować się po kilka, czy kilkanaście godzin na siodełku. Równie dobrze można podjechać sobie na przykład nad Wisłę i, co gorsza, posiedzieć sobie tam.
Z trudem utrzymywałem równowagę, telepiąc się po DDR przy tak... normalnej prędkości. Nikogo nie wyprzedzaliśmy, jechaliśmy równo, powoli (jak dla kogo), tylko po to, żeby posiedzieć sobie nad Wisłą (jakbym Wisły nie widział). Wszystko nawet zaczynało mi się podobać, dopóki nie zbeształ mnie jakiś cisnący wynik po DDR kolarz w stroju Nestle Fitness z allergo(czy to czasem nie jest damska drużyna?). Zawsze, na najbardziej zatłoczonej przez matki z dziećmi, babcie i ludzi z psami DDRce znajdzie się cisnący wynik kolarz. Jakby już wszystkie szosy i lasy objechał. No tak, prędkość średnia - rzecz święta.
Akolarskie ziomeczki uważają Cię za darmowy punkt napraw swoich rowerów, albo w najlepszym wypadku, za człowieka, od którego można pożyczyć te dziwne narzędzia do ściągania korb, czy rozkuwania łańcucha. Dają również w zamian coś od siebie. Pokażą Ci, że można tak zwyczajnie wyjść na rower i pospędzać czas.
- DST 46.81km
- Czas 02:22
- VAVG 19.78km/h
- VMAX 50.00km/h
- Kalorie 802kcal
- Podjazdy 111m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Piątek, 11 lipca 2014
Kategoria Łańcuch, Trening > 20 kmph i < 24kmph
Shimano TZ21 oficjalnie zajechane
Po prawie dziesięciu tysiącach kilometrów, obok cykania lekko rozciągniętego łańcucha, pojawił się rytmiczny stukot z mechanizmu zapadkowego w wolnobiegu. Już kiedyś też się rozkręcił, więc od razu zdiagnozowałem usterkę. Niezwłocznie przystąpiłem do naprawy używając do przykręcenia [fachowa nazwa tego pierścienia z napisem made in China] minijacka 3,5 od słuchawek. Polak potrafi. Do domu wolnobieg wytrzymał, ale stukanie powróciło następnego dnia. Wtedy skręciłem [fachowa nazwa tego pierścienia z napisem made in China] przy pomocy gwoździa i młotka. Po stówce nadal nie słuchać stuków. Mimo wszystko, dorżnę jeszcze ten rozciągnięty łańcuch i zmienię wolnobieg na szosowy. Jak ja wytrzymałem tyle czasu z tak dużymi koronkami z tyłu?
Pamiętacie ten dreszczyk emocji?
via Michał Kwiatkowski fanpage
via Michał Kwiatkowski fanpage
- DST 34.97km
- Czas 01:43
- VAVG 20.37km/h
- VMAX 56.00km/h
- Kalorie 643kcal
- Podjazdy 153m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Czwartek, 10 lipca 2014
Kategoria Łańcuch, Trening > 20 kmph i < 24kmph
Po kontuzji - powrót na szosę
Ortopeda traumatolog zlecił dziś zdjęcie mojego gipsu swojej asystentce, pewnie stażystce. Nadgarstek obejrzał, podotykał i zlecił rentgen, na którym wyszło, że górna nasada kości strzałkowej ładnie się zrosła, nawet rehabilitacja nie będzie potrzebna. Zdjęcie gipsu to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie mogą przydarzyć się człowiekowi. Długo nie zapomnę tego uczucia. Boże, po 3 tygodniach...
Mimo wszystko, czuję, że dłoń straciła na sile, jest chuda jak u Frooma, a dodatkowo zrobił mi się tanlajn od gipsu, taki jaki mam na udach i ramionach. Łapa trochę pobolewa, a nadgarstek nie ma jeszcze pełnego zakresu ruchów. Ale co tam, kilka dni i będzie jak nowy.
Wracam do akcji!
- DST 86.70km
- Czas 03:55
- VAVG 22.14km/h
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Niedziela, 29 czerwca 2014
Kategoria Lameriada, Łańcuch, Wycieczki krajobrazowe < 20kmph
W gipsie
- DST 27.00km
- Czas 01:27
- VAVG 18.62km/h
- VMAX 36.00km/h
- Kalorie 396kcal
- Podjazdy 68m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Kontuzja jednak poważniejsza
Na pierwszej kontroli, po 5 dniach noszenia gipsu, lekarz ortopeda zdziwił się, że jestem u niego tak wcześnie. Sam się zastanawiałem, dlaczego na skierowaniu mam datę kontroli do zdjęcia gipsu już po sześciu dniach od kraksy. Szlify jeszcze dobrze mi się nie zagoiły, to kość by mi się zeszła? Ortopeda po niecałej sekundzie oglądania zdjęcia powyżej stwierdził, że mam zjawić się u niego za dwa tygodnie. Nawet nie spojrzał na mój nadgarstek, postawił pieczątkę i odesłał do domu. Szkoda, lekarz na ostrym dyżurze, który zakładał mi opatrunek mógł mnie jakoś psychicznie nastawić, że będę kaleką przez trzy tygodnie, a nie 6-8 dni.
Ręka już prawie nie boli, odzyskała motorykę na jaką pozwala jej gips... więc wyszedłem sobie na rower. Przed przejażdżką długo się zastanawiałem, czy jechać, czy pogięło mnie do reszty. Wtedy przypomniał mi się przypadek Jeana Christopha Perauda, który podczas kraksy na etapie Tour de France złamał obojczyk. Mimo tak poważnej kontuzji (a nie jakieś tam pęknięcie kości promieniowej) przejechał cały etap, tylko po to, żeby poślizgnąć się przy 80 km/h i upaść na te same ramię. To oczywiście wykluczyło go z wyścigu (dopiero!).
Podsumowując, jestem kaleką jeszcze przez dwa tygodnie, ale jeździć, jako tako, da radę. Po DDR z emeryckim tempem, ale lepszy taki rower, niż żaden. Przynajmniej sobie bez kasku pojeżdżę.
- DST 33.39km
- Czas 01:32
- VAVG 21.78km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 602kcal
- Podjazdy 194m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Gleba życia + tydzień spokoju od kolarstwa
Spadł deszcz, zrobiło się tak ślisko, że z trudem ruszało się z miejsca. Ktoś w peletonie przede mną poślizgnął się i wylądował na asfalcie. Zblokowałem tylne koło i siłą rzeczy, przelatując w powietrzu około metra, wyłożyłem się obok niego. Kumplowi nic się nie stało, a we mnie adrenalina buzowała tak, że również nie czułem żadnego poważniejszego bólu. Ruszyliśmy więc dalej, ale po kilkunastu minutach pojawił się u mnie ostry ból nadgarstka. "E tam, zbite" pomyślałem i jęcząc z bólu na każdym wyboju jechałem dalej. Po 120 km ból był już tak silny, że nie mogłem ruszyć dłonią.
Po trasie był mundial, wiec próbowałem znieczulić dłoń domowymi sposobami u znajomych (hehe). Jestem rzadkim gościem u lekarzy, ale kumpel nastraszył mnie, żebym rano podskoczył na ostry dyżur, bo nadgarstek może mi się zagoić tak, że do końca życia będę miał go sztywnego. Trochę, przesadził, ale w ostatecznym rozrachunku bardzo dobrze zrobił.
Ranek nie przyniósł żadnej poprawy, a ręka dodatkowo spuchła. Do wizyty u lekarza ostatecznie przekonało mnie google, że jakieś zwyrodnienia mogą mi się tam zrobić.
Diagnoza to pęknięcie kości jakiejś tam oraz zwichnięty nadgarstek. Doktor założył mi gips i przepisał leki. Z przeciwbólowych to na pewno zrezygnuję, bo tak dla zasady, jestem przeciwnikiem.
I takim sposobem mam co najmniej tydzień spokoju od kolarstwa, ale oj, opłacało się ;). Po pierwsze, przejechałem super trasę z poważną kontuzją, z czego jestem dumny. Po drugie, ostatecznie udowodniłem M., że kolarstwo szosowe jest kilkakrotnie bardziej męskim sportem od jej ulubionej piłki nożnej. Taki przykładowy piłkarz schodzi z boiska jak mu krewka z ranki poleci, nie co taki kolarz szosowy!
Wybaczcie kalece błędy i literówki, piszę jedną ręką.
- DST 149.35km
- Czas 05:13
- VAVG 28.63km/h
- VMAX 49.44km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 2801kcal
- Podjazdy 371m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Czwartek, 19 czerwca 2014
Kategoria Łańcuch, Trening > 20 kmph i < 24kmph
Frustrat
Moja znajoma, fanka kopania piłki po zielonym prostokącie śmieje się ze mnie, że wrzucam do sieci zdjęcia asfaltu, więc wpis rozpocznę tym:
To teraz do rzeczy. Na jednokierunkowej uliczce o znikomym ruchu zasygnalizowałem zamiar skrętu w lewo. Zmieniłem jednak zdanie i zjechałem w prawo na DDR. Ujechałem kilka metrów, kiedy zrównał się ze mną gość w starym punto (do tego zielonym) +40 na karku. Z jego darcia ryja wychwyciłem "kierunki się pomyliły?!?!"
Boże
Przecież popełniłem tak fatalny błąd. Aż dziwię się, że nie dał mi jeszcze po ryju.
Oczywiste, że pomyłka była po mojej stronie, ale po co robić z tego taką awanturę?
To teraz do rzeczy. Na jednokierunkowej uliczce o znikomym ruchu zasygnalizowałem zamiar skrętu w lewo. Zmieniłem jednak zdanie i zjechałem w prawo na DDR. Ujechałem kilka metrów, kiedy zrównał się ze mną gość w starym punto (do tego zielonym) +40 na karku. Z jego darcia ryja wychwyciłem "kierunki się pomyliły?!?!"
Boże
Przecież popełniłem tak fatalny błąd. Aż dziwię się, że nie dał mi jeszcze po ryju.
Oczywiste, że pomyłka była po mojej stronie, ale po co robić z tego taką awanturę?
- DST 60.86km
- Czas 02:37
- VAVG 23.26km/h
- VMAX 53.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 1116kcal
- Podjazdy 167m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Night ride - warszawska nocna pojazdówka
Cyklista w Warszawie jak zwykle stanął na wysokości zadania i zorganizował pro rundę dookoła centrum Warszawy. Opity kawą, lekko zmęczony po całym dniu, stawiłem się na starcie jako pierwszy o 22:30 zastanawiając się co ja właściwie najmądrzejszego robię.
Po chwili, na miejscu zgrupki pojawili się stali bywalcy i wiele nowych osób. Znaczna większość na szosach. Przyjechała nawet parka na ostrych kołach. Jako, że jestem znany z niezbyt przychylnej opinii o rowerowych hipsterach, od razu zagadałem, czy czasem nie chcą kupić ode mnie przerzutki, bo mam na sprzedaż po taniości. Ostre koło - podobno taki miejski rower, niestety parka wykruszyła się przed metą... Mimo wszystko, fajnie było razem przejechać te kilkadziesiąt kilometrów. Moja oferta jest nadal aktualna.
Zdjęcia jak widzicie nie są wybitne, mój telefon nie ogarnia po zmroku (w dzień w sumie też nie). Jest jeszcze nadzieja w GoPro Cyklisty.
Jeśli chodzi o wrażenia z jazdy, to po przejeździe peletonem przez Nowy Świat, czy Mokotowską, poziom lansu nabity mam na co najmniej tydzień. Trasa przebiegła bez poważniejszych incydentów, bez defektów (nie złapałem gumy!), a przez doborowe towarzystwo nie zwracało się uwagi, że jest 1 w nocy i tylko 9 stopni Celsjusza. Na pewno spotkacie mnie na kolejnej edycji miejskiej pojazdówki. Do zobaczenia na trasie!
©Cyklista w Warszawie
Po chwili, na miejscu zgrupki pojawili się stali bywalcy i wiele nowych osób. Znaczna większość na szosach. Przyjechała nawet parka na ostrych kołach. Jako, że jestem znany z niezbyt przychylnej opinii o rowerowych hipsterach, od razu zagadałem, czy czasem nie chcą kupić ode mnie przerzutki, bo mam na sprzedaż po taniości. Ostre koło - podobno taki miejski rower, niestety parka wykruszyła się przed metą... Mimo wszystko, fajnie było razem przejechać te kilkadziesiąt kilometrów. Moja oferta jest nadal aktualna.
Zdjęcia jak widzicie nie są wybitne, mój telefon nie ogarnia po zmroku (w dzień w sumie też nie). Jest jeszcze nadzieja w GoPro Cyklisty.
Jeśli chodzi o wrażenia z jazdy, to po przejeździe peletonem przez Nowy Świat, czy Mokotowską, poziom lansu nabity mam na co najmniej tydzień. Trasa przebiegła bez poważniejszych incydentów, bez defektów (nie złapałem gumy!), a przez doborowe towarzystwo nie zwracało się uwagi, że jest 1 w nocy i tylko 9 stopni Celsjusza. Na pewno spotkacie mnie na kolejnej edycji miejskiej pojazdówki. Do zobaczenia na trasie!
©Cyklista w Warszawie
- DST 86.40km
- Czas 03:26
- VAVG 25.17km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 1614kcal
- Podjazdy 156m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103