>24kmph, strona 6 | bestiaheniu.bikestats.pl
Tekst alternatywny

Informacje

2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl
2012 button stats bikestats.pl

Moje kozy

Szukaj

Mistrzowie

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy bestiaheniu.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

>24kmph

Dystans całkowity:14265.81 km (w terenie 26.21 km; 0.18%)
Czas w ruchu:558:19
Średnia prędkość:25.55 km/h
Maksymalna prędkość:77.50 km/h
Suma podjazdów:12301 m
Suma kalorii:56397 kcal
Liczba aktywności:278
Średnio na aktywność:51.32 km i 2h 00m
Więcej statystyk

Poniedziałek, 5 maja 2014 Kategoria >24kmph, Łańcuch

Transmisja z Giro d'Italia jest bezsensu

Mam taką znajomą, zagorzałą fankę i kibica piłki nożnej. Ponieważ jej hobby zakrawa o fanatyzm, postawiłem sobie jako cel nr. 1, by udowodnić jej, że kolarstwo szosowe jest o wiele bardziej ciekawszym sportem, niż kopanie piły po zielonym kwadracie. Moja misja na razie ogranicza się do podsyłania jej informacji odnośnie sukcesów polskich kolarzy na arenie światowej i porównywania ich ze złotymi pucharami naszych polskich piłkarzyn. 
Dalej nie czai, że "kolarstwo najlepszym sportem jest", więc postanowiłem umówić się z nią na transmisję z Giro. Wielokrotnie katowała mnie meczami piły, wiec teraz moja kolej. 

Wszystko pierwsza klasa, w sobotę po La Grande Boucle na Eurosporcie leci powtórka z Belfastu, a koleżanka chętnie zobaczy. Jest tylko jeden problem. Transmisja wyścigów kolarskich, co do zasady, nie jest puszczana od startu, ciągiem do finiszu, co wg. koleżanki jest totalnie bezsensu. Wg. niej powinni puszczać od początku do końca,  albo najlepiej od samej rozgrzewki. Pomijam już fakt, że nawet ja sam, nie jestem wstanie wytrzymać więcej, niż 30 minut przed telewizorem.  A poza tym, jej 90 minutowy (wraz z doliczonym czasem) rytm życia zakłóca finał eurowizji, więc Giro odpada. Takie to już piłkarskie życie. 
Śmiało, w komentarzach możecie pisać, dlaczego transmisja z Giro jednak nie jest bezsensu. 



Niedziela, 4 maja 2014 Kategoria >24kmph, Łańcuch

Wojownik w kolarskiej sprawie

Jak wiadomo, na szosie w mieście bywa różnie. Jesteś sam, na kawałku aluminium ważącym mniej niż 10 kg, a otaczają Cię zdołowani życiem kierowcy-janusze w samochodach po kilka ton. Na starcie jesteś na przegranej pozycji. 
Popełniłem ten błąd, że zamiast jeździć, to siedziałem w internetach. Po ciemnej stronie Youtube natrafiłem na tego gościa
Rowerowy wojownik taki biedny, źle go wyprzedzają, prawie mógł zginąć dla dobra filmiku na YT. Sądząc po reszcie jego filmów, nazwałbym go terrorystą. Swoim trzepackim zachowaniem, prowokuje kierowców do niebezpiecznych manewrów, potem goni takiego delikwenta i w januszowy sposób naucza "jak jeździć bezpiecznie". Inną sprawą jest to że, podobno jechał jedną z najbardziej ruchliwych arterii gdzieś tam. Z racji tego, że większość polskich miast nie jest stworzona dla rowerów, kiedy ja jadę gdzieś na miasto, takich ciągów komunikacyjnych unikam jak ognia. Wiadomo, mam prawo po nich jechać, a kierowcy mają obowiązek wyprzedzać mnie przepisowo... no ale gdzie tu jest zdrowy rozsądek? Przecież nie wpakuję się na Toruńską w godzinach szczytu, żeby potem biadolić na kierowców, że tak niebezpiecznie jechali :(.
Po takich januszowych akcjach jaką przeprowadził (i prowadzi nadal) ten gość na YT, kierowcy uważają nas, za znawców wszystkich przepisów ruchu drogowego, którzy nie zdali prawa jazdy (no, bo przecież skąd na rowerze?)
Takie akcje mnie wkurzają i takie akcje trzeba tępić, więc proszę, nie prowokujcie kierowców do niebezpiecznych zachowań, a potem nie pieprzcie mu nad głową, że źle zrobił, bo to jest zwyczajnie głupie. Ciekawe, co mówią zasady OREC w tej kwestii? Zauważyłem, że typ popełnił błąd, bo nie przeklinał po włosku podczas niebezpiecznego manewru.
  • DST 41.03km
  • Czas 01:42
  • VAVG 24.14km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 717kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Peugeot Carbolite 103

Czwartek, 1 maja 2014 Kategoria >24kmph, Łańcuch

Cyjanoakrylowy magik

Lampa na niebie grzała tak mocno, że ledwo co umyłem swój rower, tak bardzo błyskał mi po oczach. Wymyłem wszystko, od obręczy po owijkę, siodełko, no jednym słowem wszystko. Tak, opony też. Po godzinie latania z mydłem i szmatą byłem gotowy. Rozpocząłem więc proces pompowania kół do zadowalającego ciśnienia 9 atmosfer. Kiedy manometr wskazywał 4, coś pękło i ze świstem ciśnienie spadło do zera. "Kurwde guma", pomyślałem. Niestety, urwało mi wentyl. 1.maja, a ja oczywiście nie mam nic zapasowego. Podjąłem się jednak próby wklejenia nowego wentylu z innej, porwanej dętki. Wentyl przykleiłem gładko... jednak on też był naderwany u nasady. Fakt, iż mam w logo symbol dwóch skrzyżowanych kluczy zmusił mnie do podjęcia jeszcze jednej próby, zaklejenia w jakiś magiczny sposób luki między wentylem, a dętką właściwą. Wyszło mi coś takiego: 


Nie zważając na nikłe walory estetyczne, wsadziłem dętkę do opony i napompowałem do zadowalającego ciśnienia. Konstrukcja wytrzymała aż godzinę. Pieprzyłem się jeszcze z tym pół dnia, niestety bez rezultatu. Wkurzony do granic możliwości przystąpiłem do naprawy mojego wolnobiegu (tak, nadal go nie skręcilem). Okazało się, że ułożenie kulek łożyskowych na bieżniach zajęło mi jakieś 3 minuty razem ze smarowaniem itp. Ktoś mi wytłumaczy po co ja codziennie wykręcałem stary wolnobieg z roweru mamy, a po jeździe go wkręcałem? :D Myślałem, że układanie tych łożysk zajmie mi z pół dnia, że będą mi się non stop rozsypywać i w ogóle.

A wczoraj tyle wyrzeczeń piwnych. Pomimo Polskich Dni Picia Piwa i wizyty u kumpla, siedziałem przy multiwitamince, bo przecież na 1.maja trzeba być świeżutki z rana i gotowy do trasy. 

Środa, 23 kwietnia 2014 Kategoria >24kmph, Łańcuch

Stuki skasowane

Po dłuższej chwili zastanawiania się nad źródłem dziwnego terkotu, który utrzymuje się ze mną od jakichś 200 km, doszedłem do wniosku, że to nie może być suport. Po pierwsze, kompletnie nie chciałoby mi się go naprawiać, a po drugie jest nowy. Kolejnym podejrzanym był wolnobieg. Zajrzałem, dotknąłem i napotkałem luz na centymetr. Skręciłem bieżnio-nakrętkę ile się dało, mimo to luz nadal był wyczuwalny. Zdecydowałem, że trzeba wyczyścić łożyska w środku, po czym pieprznąłem tę część w kąt warsztatu. Cichcem ukradłem wolnobieg z roweru mamy. Stukania dalej już nie usłyszałem - najszybszy serwis roweru w życiu (albo ever, bo teraz tak się pisze). 
Boże.. a co by było, jakbym bezmyślnie rozkręcił, wyczyścił ten suport i ponownie go złożył?

Swoją drogą, dzisiaj po raz pierwszy widziałem rower Mario Cipolliniego. Jak mnie wyprzedził na Agrykoli, to prawie mnie zwiało z siodełka. Taki potwór:

M.Cipollini RB1000

Wtorek, 22 kwietnia 2014 Kategoria >24kmph, Łańcuch

La Grande Boucle - zaproszenie


Tak się składa, że masz kolejną szansę dołączyć do kolarskich ziomeczków. Możesz pojechać z nimi najcięższy trening życia, długą trasę, albo lekkie bajabongo - to zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. La Grande Boucle możesz potraktować również jako spotkanie ze znajomymi, z ludźmi, którzy mają wspólną pasję, bądź z kumplami, którzy pomogą Ci przejechać życiówkę. To również zależy od Ciebie, bo niezależnie od tego jaki masz rower, ile masz pary w nogach, to co w Wielkiej Pętli jest najważniejsze to chęci i radość z jazdy.
Zaplanowany dystans to 150 km, prędkość średnia ustali się sama.Nie pozostaje Ci nic innego, jak brać swoją taczkę na Rondo Starzyńskiego o 9:00 10. maja. 
Link do wydarzenia


Do zobaczenia 10.maja!

Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 Kategoria >24kmph, Łańcuch

Brak tytułu

Lampa w pełni, puste miasto, asfalt gładki. Po co pisać więcej?




Sobota, 19 kwietnia 2014 Kategoria >24kmph, Łańcuch

Siedem dych zawsze spoko

Przymierzam się do "Stówą przez miasto" już kilka miesięcy, zawsze dobijam do 50-70km i ochota mi przechodzi. Stówa w mieście jest o wiele fajniejsza, niż stówa gdzieś po okolicznych wsiach. Może następnym razem?
Chciałem wrzucić Wam coś świątecznego, jakiś rower szosowy w malowaniu wielkanocnym, czy coś w ten deseń. Niestety, nic nie znalazłem, więc wrzucam idiotę przebranego za królika na mtb. Grunt, że świątecznie. Wesołych Świąt!

Piątek, 18 kwietnia 2014 Kategoria >24kmph, Łańcuch

Stuk puk

Mój Peżotello ma to do siebie, że non stop coś się w nim psuje. Dosłownie, na każdym wyjeździe mój rower ma jakiś defekt. Kiedy naprawię daną usterkę, zaraz pojawia się nowa. Dla przykładu: kasuję luz gdzieś tam, to siadają szczęki hamulcowe, jak naprawię hamulce, to pojawia się luz gdzieś indziej, skręcam luz, to siada suport, naprawiam suport, to okazuje się, że owijka błaga mnie o wymianę. Kiedy rower jest już super sprawny... to ostatecznie łapie gumę. Taka to zadziorna bestia. 
Na ostatniej "200" pojawiły się stuki w suporcie i na tej samej wycieczce zniknęły. Zapobiegawczo pobieżnie przesmarowałem łożyska w środku. Stuki puki pojawiły się znowu wczoraj (zniknęły jak odkręciłem i skręciłem szybkościsk w kole, nie pytajcie mnie jakim cudem), no i dziś. Stukot był do tego stopnia nie do wytrzymania, że musiałem zwijać się z Agrykoli, nawet mimo tego, że ćwiczyła tam ładna parka dziewczyn na szosach. Trzymałem się głównych arterii, bo hałas ulicy tłumił moje stuki puki. Ostatecznie spróbuję rozebrać ten suport na części pierwsze i złożyć ponownie. Może to coś pomoże. Jeśli pomoże, to pewnie pęknie mi łańcuch, albo coś... 



O, zdobyłem KOMa na Stravie. Wow, coś w nodze jeszcze jest!
  • DST 52.72km
  • Czas 02:07
  • VAVG 24.91km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1090kcal
  • Podjazdy 265m
  • Sprzęt Peugeot Carbolite 103

Czwartek, 17 kwietnia 2014 Kategoria >24kmph, Łańcuch

Odświeżenie kokpitu

Wiosna przyszła, ciepło, dziewczyny coraz ładniejsze. Owijkę należało zmienić.


Niedziela, 13 kwietnia 2014 Kategoria >24kmph, Łańcuch

Nie ma litości

... czyli warszawskie Paryż-Roubaix. 
"Nie ma litości" - to powtarzał Cyklista w Warszawie na wczorajszej 200 i tak zapadło mi to w pamięć. Wstając rano z bólem kolan, pleców, prawego achillesa i głowy (po piwnej regeneracji mineralno-witaminowej), odpaliłem w TV Paryż-Roubaix, czyli jeden z moich ulubionych wyścigów. Wytrzymałem 10 minut do wyjazdu peletonu z lasku Arenberg  i już musiałem wyjść na rower, nie było innej opcji. 
Ujechałem kilka etapów brukowych (no, prawie brukowych), tak dla zachowania tradycji. 
Arenberg ~©Fotoreporter Sirotti
Arenberg ~©Fotoreporter Sirotti
Kto rozpozna z jakich ulic są te bruki?
1

2




stat4u