Wpisy archiwalne w kategorii
Pro
Dystans całkowity: | 2172.37 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 87:40 |
Średnia prędkość: | 24.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.00 km/h |
Suma podjazdów: | 4175 m |
Suma kalorii: | 23584 kcal |
Liczba aktywności: | 35 |
Średnio na aktywność: | 62.07 km i 2h 30m |
Więcej statystyk |
Sobota, 19 lipca 2014
Kategoria Pro, Łańcuch, Dystansówki > 50 km, >24kmph
A ten Majka to pewnie na epo jechał
... czyli o polskiej mentalności słów kilka.
Wróciłem z szosy i odebrałem zapomnianego smsa, którego dostałem gdzieś po drodze. "Ty słyszałeś, że Majka wygrał etap Tour de France?" Wiadomość z kategorii "Nie mam eurosportu, nie mam facebooka, nie mam prądu, w ogóle nie interesuję się kolarstwem". Po kilku chwilach, mój telefon zawibrował jeszcze raz. "Jakiś dobry doping chyba ma, epo albo argon napierdala pewnie". No kurwa, serio? A co do tego argonu, to muszę wyhaczyć jakąś starą lodówkę i wypróbować na sobie, musi mieć niezłego kopa ten argon.
Taki to przykład polskiej mentalności, polska nie dostała się na mundial - patałachy i amatorzy, ale niestety kibicować trzeba, za 4 lata może wyjdziemy z fazy grupowej. Z drugiej strony, Polak ogolił 400 zawodników na najtrudniejszym etapie najtrudniejszego wyścigu na świecie - oj, pewnie naćpany jechał. Boże, gdzie ja żyję?
Po 21 latach Polak wygrywa na Tour de France, staje na pudle, a komentatorzy z całego świata zastanawiają się jak wymawia się jego imię. Na te pudło dostał się po pięciu godzinach jazdy w górskim piekle, ale przecież nie dlatego, że jest wyśmienitym kolarzem, który potrafi pokazać klasę. Zwyczajnie jeździ naćpany to wygrywa, tak jak i reszta kolarzy.
Boże..
Wróciłem z szosy i odebrałem zapomnianego smsa, którego dostałem gdzieś po drodze. "Ty słyszałeś, że Majka wygrał etap Tour de France?" Wiadomość z kategorii "Nie mam eurosportu, nie mam facebooka, nie mam prądu, w ogóle nie interesuję się kolarstwem". Po kilku chwilach, mój telefon zawibrował jeszcze raz. "Jakiś dobry doping chyba ma, epo albo argon napierdala pewnie". No kurwa, serio? A co do tego argonu, to muszę wyhaczyć jakąś starą lodówkę i wypróbować na sobie, musi mieć niezłego kopa ten argon.
Taki to przykład polskiej mentalności, polska nie dostała się na mundial - patałachy i amatorzy, ale niestety kibicować trzeba, za 4 lata może wyjdziemy z fazy grupowej. Z drugiej strony, Polak ogolił 400 zawodników na najtrudniejszym etapie najtrudniejszego wyścigu na świecie - oj, pewnie naćpany jechał. Boże, gdzie ja żyję?
Po 21 latach Polak wygrywa na Tour de France, staje na pudle, a komentatorzy z całego świata zastanawiają się jak wymawia się jego imię. Na te pudło dostał się po pięciu godzinach jazdy w górskim piekle, ale przecież nie dlatego, że jest wyśmienitym kolarzem, który potrafi pokazać klasę. Zwyczajnie jeździ naćpany to wygrywa, tak jak i reszta kolarzy.
Boże..
- DST 100.00km
- Czas 04:12
- VAVG 23.81km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 36.0°C
- Kalorie 2032kcal
- Podjazdy 607m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Czwartek, 17 lipca 2014
Kategoria Dystansówki > 50 km, Łańcuch, Pro
Palmiry przez Kampinoski Park Narodowy
Czyli szutry, bruki i ogólny deficyt asfaltu.
bling-bling
2012 i 2014
- DST 100.29km
- Czas 04:23
- VAVG 22.88km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 40.0°C
- Kalorie 1872kcal
- Podjazdy 217m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Kontuzja jednak poważniejsza
Na pierwszej kontroli, po 5 dniach noszenia gipsu, lekarz ortopeda zdziwił się, że jestem u niego tak wcześnie. Sam się zastanawiałem, dlaczego na skierowaniu mam datę kontroli do zdjęcia gipsu już po sześciu dniach od kraksy. Szlify jeszcze dobrze mi się nie zagoiły, to kość by mi się zeszła? Ortopeda po niecałej sekundzie oglądania zdjęcia powyżej stwierdził, że mam zjawić się u niego za dwa tygodnie. Nawet nie spojrzał na mój nadgarstek, postawił pieczątkę i odesłał do domu. Szkoda, lekarz na ostrym dyżurze, który zakładał mi opatrunek mógł mnie jakoś psychicznie nastawić, że będę kaleką przez trzy tygodnie, a nie 6-8 dni.
Ręka już prawie nie boli, odzyskała motorykę na jaką pozwala jej gips... więc wyszedłem sobie na rower. Przed przejażdżką długo się zastanawiałem, czy jechać, czy pogięło mnie do reszty. Wtedy przypomniał mi się przypadek Jeana Christopha Perauda, który podczas kraksy na etapie Tour de France złamał obojczyk. Mimo tak poważnej kontuzji (a nie jakieś tam pęknięcie kości promieniowej) przejechał cały etap, tylko po to, żeby poślizgnąć się przy 80 km/h i upaść na te same ramię. To oczywiście wykluczyło go z wyścigu (dopiero!).
Podsumowując, jestem kaleką jeszcze przez dwa tygodnie, ale jeździć, jako tako, da radę. Po DDR z emeryckim tempem, ale lepszy taki rower, niż żaden. Przynajmniej sobie bez kasku pojeżdżę.
- DST 33.39km
- Czas 01:32
- VAVG 21.78km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 602kcal
- Podjazdy 194m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Gleba życia + tydzień spokoju od kolarstwa
Spadł deszcz, zrobiło się tak ślisko, że z trudem ruszało się z miejsca. Ktoś w peletonie przede mną poślizgnął się i wylądował na asfalcie. Zblokowałem tylne koło i siłą rzeczy, przelatując w powietrzu około metra, wyłożyłem się obok niego. Kumplowi nic się nie stało, a we mnie adrenalina buzowała tak, że również nie czułem żadnego poważniejszego bólu. Ruszyliśmy więc dalej, ale po kilkunastu minutach pojawił się u mnie ostry ból nadgarstka. "E tam, zbite" pomyślałem i jęcząc z bólu na każdym wyboju jechałem dalej. Po 120 km ból był już tak silny, że nie mogłem ruszyć dłonią.
Po trasie był mundial, wiec próbowałem znieczulić dłoń domowymi sposobami u znajomych (hehe). Jestem rzadkim gościem u lekarzy, ale kumpel nastraszył mnie, żebym rano podskoczył na ostry dyżur, bo nadgarstek może mi się zagoić tak, że do końca życia będę miał go sztywnego. Trochę, przesadził, ale w ostatecznym rozrachunku bardzo dobrze zrobił.
Ranek nie przyniósł żadnej poprawy, a ręka dodatkowo spuchła. Do wizyty u lekarza ostatecznie przekonało mnie google, że jakieś zwyrodnienia mogą mi się tam zrobić.
Diagnoza to pęknięcie kości jakiejś tam oraz zwichnięty nadgarstek. Doktor założył mi gips i przepisał leki. Z przeciwbólowych to na pewno zrezygnuję, bo tak dla zasady, jestem przeciwnikiem.
I takim sposobem mam co najmniej tydzień spokoju od kolarstwa, ale oj, opłacało się ;). Po pierwsze, przejechałem super trasę z poważną kontuzją, z czego jestem dumny. Po drugie, ostatecznie udowodniłem M., że kolarstwo szosowe jest kilkakrotnie bardziej męskim sportem od jej ulubionej piłki nożnej. Taki przykładowy piłkarz schodzi z boiska jak mu krewka z ranki poleci, nie co taki kolarz szosowy!
Wybaczcie kalece błędy i literówki, piszę jedną ręką.
- DST 149.35km
- Czas 05:13
- VAVG 28.63km/h
- VMAX 49.44km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 2801kcal
- Podjazdy 371m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Night ride - warszawska nocna pojazdówka
Cyklista w Warszawie jak zwykle stanął na wysokości zadania i zorganizował pro rundę dookoła centrum Warszawy. Opity kawą, lekko zmęczony po całym dniu, stawiłem się na starcie jako pierwszy o 22:30 zastanawiając się co ja właściwie najmądrzejszego robię.
Po chwili, na miejscu zgrupki pojawili się stali bywalcy i wiele nowych osób. Znaczna większość na szosach. Przyjechała nawet parka na ostrych kołach. Jako, że jestem znany z niezbyt przychylnej opinii o rowerowych hipsterach, od razu zagadałem, czy czasem nie chcą kupić ode mnie przerzutki, bo mam na sprzedaż po taniości. Ostre koło - podobno taki miejski rower, niestety parka wykruszyła się przed metą... Mimo wszystko, fajnie było razem przejechać te kilkadziesiąt kilometrów. Moja oferta jest nadal aktualna.
Zdjęcia jak widzicie nie są wybitne, mój telefon nie ogarnia po zmroku (w dzień w sumie też nie). Jest jeszcze nadzieja w GoPro Cyklisty.
Jeśli chodzi o wrażenia z jazdy, to po przejeździe peletonem przez Nowy Świat, czy Mokotowską, poziom lansu nabity mam na co najmniej tydzień. Trasa przebiegła bez poważniejszych incydentów, bez defektów (nie złapałem gumy!), a przez doborowe towarzystwo nie zwracało się uwagi, że jest 1 w nocy i tylko 9 stopni Celsjusza. Na pewno spotkacie mnie na kolejnej edycji miejskiej pojazdówki. Do zobaczenia na trasie!
©Cyklista w Warszawie
Po chwili, na miejscu zgrupki pojawili się stali bywalcy i wiele nowych osób. Znaczna większość na szosach. Przyjechała nawet parka na ostrych kołach. Jako, że jestem znany z niezbyt przychylnej opinii o rowerowych hipsterach, od razu zagadałem, czy czasem nie chcą kupić ode mnie przerzutki, bo mam na sprzedaż po taniości. Ostre koło - podobno taki miejski rower, niestety parka wykruszyła się przed metą... Mimo wszystko, fajnie było razem przejechać te kilkadziesiąt kilometrów. Moja oferta jest nadal aktualna.
Zdjęcia jak widzicie nie są wybitne, mój telefon nie ogarnia po zmroku (w dzień w sumie też nie). Jest jeszcze nadzieja w GoPro Cyklisty.
Jeśli chodzi o wrażenia z jazdy, to po przejeździe peletonem przez Nowy Świat, czy Mokotowską, poziom lansu nabity mam na co najmniej tydzień. Trasa przebiegła bez poważniejszych incydentów, bez defektów (nie złapałem gumy!), a przez doborowe towarzystwo nie zwracało się uwagi, że jest 1 w nocy i tylko 9 stopni Celsjusza. Na pewno spotkacie mnie na kolejnej edycji miejskiej pojazdówki. Do zobaczenia na trasie!
©Cyklista w Warszawie
- DST 86.40km
- Czas 03:26
- VAVG 25.17km/h
- VMAX 48.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- Kalorie 1614kcal
- Podjazdy 156m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Jak poprawnie wymawiać Cervélo
Według zasady V#89, każda nazwa własna związana z kolarstwem powinna być wymawiana poprawnie, zgodnie z regułami panującymi w języku, z którego pochodzi.
To tytułem wstępu. Skupmy się teraz na konkretach. Marka Cervélo jest dość popularna w kolarskim świecie. Stała się również sławna w świecie akolarskim w związku z kradzieżą łódzkiego P3 (źródło). Co do piękna tych rowerów, nikt nie może mieć zastrzeżeń, ale jak te cholerstwo wymówić? Od zawsze mówiłem "Servelo", ale ostatnio spotkałem się z różnymi innymi formami wymowy tej nazwy. Od zwykłego "Cervelo" po "Cervilo". "Servailo" to była już lekka przesada, ale gdy o moje uszy obiło się włosko brzmiące "Czervello", doszedłem do wniosku, że od początku wymawiałem to źle. Przecież pomiędzy językiem włoskim, a kolarstwem można postawić znak równości. Musiałem zatem sprawdzić temat.
Otóż cervello (czyt. czervello) to po włosku "mózg". Nie jest to jednak nazwa naszej firmy. Ta pochodzi od wspomnianego cervello oraz francuskiego vélo, które oznacza (uwaga) rower. Ciężko przetłumaczyć tę nazwę na język polski, ciężko też dojść do konsensusu, czy wymawiać ją po francusku, czy po włosku, szczególnie, że to marka... kanadyjska. Jedynym racjonalnym wyjściem jest wymowa, jaką używa.. sama firma.
Miałem rację. To "Servelo"!
- DST 31.49km
- Czas 01:21
- VAVG 23.33km/h
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Niedziela, 8 czerwca 2014
Kategoria Pro, Łańcuch, Grupą, Dystansówki > 50 km, >24kmph
Czerwcowa Wielka Pętla
Może nie taka wielka, bywały większe, ale na pewno do drugiego piwka będę ją czuć w nogach. Dystans +100 podsunął mi pewne przemyślenia. Gdybym trzy lata temu powiedział komuś, że będę w stanie przejechać trzycyfrowy dystans, na bank by mnie wyśmiał. Teraz lekką nogą (no prawie) jadę 100 km. I tak, od moich pierwszych ośmiu kilometrów na Peżotello (po których miałem bombę życia) doszliśmy razem do takiej wprawy. No kto by pomyślał?
Foty:
Ta waga w oczach panów po prawo.
Dzięki i do zobaczenia następnym razem. Więcej fotek będzie u Cyklisty w Warszawie
Foty:
Ta waga w oczach panów po prawo.
Dzięki i do zobaczenia następnym razem. Więcej fotek będzie u Cyklisty w Warszawie
- DST 166.51km
- Czas 06:11
- VAVG 26.93km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 40.0°C
- Kalorie 2177kcal
- Podjazdy 177m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Zdjęcia z Wielkiej Pętli i piękno szosy
TYLKO SZOSA. Kolarstwo szosowe to nie tylko jazda na rowerze, waty i wyżyłowana noga. To piękno samo w sobie, estetyzm i dbanie o najmniejsze szczegóły. Między innymi dlatego poświęciłem kilka dni na wypolerowanie kilku mało znaczących części w moim rowerze. Większość rowerzystów jest zadowolona, kiedy wyreguluje hamulce, ja większą wagę przykładam do tego, jak te częsci wyglądają. W sumie to podchodzi pod zboczenie, nie wyjadę z plamką smaru na ramie.
W ręce wpadły mi foty z La Grande Boucle, które obfotografowałem, jak tylko dałem radę. Zobaczcie tylko co "cyknęła" Ania Wołomin
© Anna Wołomin
Niech ktoś spróbuje nie przyznać mi racji, że kolarstwo szosowe nie jest piękne.
W ręce wpadły mi foty z La Grande Boucle, które obfotografowałem, jak tylko dałem radę. Zobaczcie tylko co "cyknęła" Ania Wołomin
To już chyba tradycja, że zawsze na początku łapię gumę: © Anna Wołomin
© Anna Wołomin© Anna Wołomin
Niech ktoś spróbuje nie przyznać mi racji, że kolarstwo szosowe nie jest piękne.
- DST 35.85km
- Czas 01:29
- VAVG 24.17km/h
- VMAX 49.00km/h
- Kalorie 739kcal
- Podjazdy 118m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Odmładzanie 30 letniej przerzutki Simplex SX-410
Jak już wiecie, ostatnio przeraziłem się stanem mojego napędu. Znalazłem więc chwilę wolnego czasu, poleciałem do żelaźniaka po benzynę ekstrakcyjną i wszystko ładnie oczyściłem. Problem w tym, że sama benzyna nie ruszyła zapieczonego smaru, czy innego syfu na tylnej przerzutce. Za Chiny nie szło, nawet szczotą. Przerzutka wyglądała mniej więcej tak jak ją przejąłem wraz z rowerem (za jakieś grosze) dwa lata temu - poszarzała i z plamami. Foto poglądowe:
Taki osad pokrywał całą przerzutkę (na focie część tylnego wózka). Przerzutka niby czysta, bo bez śladu smaru, nie brudzi, ale wygląda jak na swój wiek - 30 lat (sprawdzałem!).
Zrezygnowany, że nie da się jej niestety doczyścić na błysk, zacząłem ją skręcać do kupy.
Ale zaraz... od czego jest polerka!
Wyposażony w maskę przeciwpyłową, rękawice i browarka, rozpocząłem pracę.
Efekt powalił mnie na łopatki.
No nigdy ta przerzutka tak nie błyszczała!
(tak, wiem, że kółka do wymiany)
Hamulce wypolerowałem już ręcznie - szmatą i pastą polerską, bo przy pomocy maszyny nie mógłbym dotrzeć do ciasnych zakamarków.
Foto porównawcze - od lewej wypolerowane, od prawej syf.
Rąk do tej pory nie mogę domyć, ale efekt pracy zadowala mnie w 100%. W nocy nawet schodziłem do garażu, żeby sobie popatrzeć.
Mimo +30 lat na karku, przerzutka jest super dokładna, działa jakby dopiero co z fabryki wyjechała. Teraz obczajcie sobie po ile taka grupa chodzi na ebayu.
Jestem bogaty.
- DST 40.00km
- Czas 01:36
- VAVG 25.00km/h
- VMAX 47.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 802kcal
- Podjazdy 10m
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103
Prezenty od Shimano Polska
Ostatnio napisałem recenzję butów SPD SH078 i pedałów Shimano PD-R540 (przydatność do stylówy i przydatność do mocy. No i może jeszcze trochę tu i tu). O całej sprawie zapomniałem i jeździłem sobie dalej, aż z rana przyszło do mnie awizo. Mandat? Ponaglenie do zapłaty jakiegoś starego rachunku?
Nie. Paczka od Shimano :)
Szczerze powiedziawszy to się tego nie spodziewałem. Przysłali mi dwa wypasione breloki Dura-Ace (najwyższa grupa szosowa), dwie szekle na klucze z lanserskim napisem Shimano i mega lanserską kolarską czapkę.
Nie myśląc wiele, założyłem czapę na głowę i wyleciałem na bajabongo z bananem na twarzy.
czapa
brelok
Bardzo miły gest, który poprawił mi humor na cały dzień :). Oby każda firma miała takie podejście do klienta.
Od siebie podrzucam filmik instruktażowy jak taką czapę zakładać (bo przecież nie można zwyczajnie wyjść sobie na rower):
Nie. Paczka od Shimano :)
Szczerze powiedziawszy to się tego nie spodziewałem. Przysłali mi dwa wypasione breloki Dura-Ace (najwyższa grupa szosowa), dwie szekle na klucze z lanserskim napisem Shimano i mega lanserską kolarską czapkę.
Nie myśląc wiele, założyłem czapę na głowę i wyleciałem na bajabongo z bananem na twarzy.
czapa
brelok
Bardzo miły gest, który poprawił mi humor na cały dzień :). Oby każda firma miała takie podejście do klienta.
Od siebie podrzucam filmik instruktażowy jak taką czapę zakładać (bo przecież nie można zwyczajnie wyjść sobie na rower):
- DST 27.19km
- Czas 01:06
- VAVG 24.72km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Peugeot Carbolite 103